Weekend w historią. Rengersdorf – Stankowice najstarszą wsią dorzecza Kwisy

Brzeg Jeziora Leśniańskiego po stronie Stankowic
Sąsiadujące przez Jezioro Leśniańskie z Bożkowicami Stankowice, to jedna z najstarszych wsi Okręgu Kwisy, która została założona przypuszczalnie już w XIII wieku i od początku swego istnienia była związana z tzw. „Państwem Czocha” i jego właścicielami – m.in. Nostitzami i Üchtritzami.
Można przypuszczać, że od nazwiska jednego z pierwszych – Henryka Renkera, pana zamku Czocha w latach 1417-1419, ustanowiono dawną nazwę wsi Rengersdorf. Ale tak naprawdę wieś nosiła tę nazwę nim na Czosze pojawił się Henryk Renker – np. już w roku 1409 widnieje w dokumentach zapis Rengirsdorf.


Kościół i jego wnętrze
Kościół w Stankowicach, wymieniany po raz pierwszy w 1346 roku, pierwotnie wchodził w skład Dekanatu Zawidowskiego. W latach 1536-1539 Hans von Nostitz narzucił mieszkańcom wsi luteranizm. Wnuk Hansa – Kacper von Nostitz, w latach 1617-1624 gruntownie przebudował świątynię. W 1803 roku została odnowiona wieża kościelna. Kościół w Stankowicach jako pierwszy w Powiecie Lubańskim otrzymał w 1908 roku oświetlenie elektryczne. Świątynię wznoszono kolejnymi etapami. Najstarsza jest część sklepiona krzyżowo-żebrowo, być może pochodząca z ok. 1346 roku, do niej dostawiono od wschodu obecne prezbiterium w latach 1606-1611, a ok. 1743 roku od zachodu jednonawowy korpus. We wnętrzu zachował się rzeźbiony ołtarz i prospekt organowy z XVIII wieku. i płyta nagrobna z 1523 roku. Na murze zewnętrznym kościoła do dnia dzisiejszego znajdują się piękne barokowe epitafia.
Przed wielu laty kościół posiadał niezwykle interesujący zabytek. Był nim malowany na drewnie ołtarz przedstawiający klęczącą rodzinę Nostitzów podczas komunii św. Na pierwszym planie znajdują się Abraham von Nostitz, dwie zmarłe jego żony, Helena, z domu von Seidlitz i Ewa z domu von Salza, pośród licznej gromadki dzieci. Namalowany został prawdopodobnie w latach 1570-1572. Początkowo ołtarz znajdował się w Stankowicach, a później w kaplicy zamkowej zamku Czocha. W 1910 roku Uchtritzowie przekazali zabytek zgorzeleckiemu Kaiser Friedrich Museum, mieszczącemu się w obecnym Domu Kultury po polskiej stronie Nysy.

Mieszkanka Stankowic w stroju do kościoła
W 1434 roku Stankowice splądrowali husyci pod wodzą Czernina. Dla mieszkańców wsi prawdziwą gehenną była jednak dopiero wojna trzydziestoletnia (1618-1648). W 1632 roku w pobliżu wsi zastrzelono 3 żołnierzy szwedzkich, 1 cesarskiego i 1 brandenburskiego. Wszystkich pochowano na miejscowym cmentarzu. 22 i 29 sierpnia 1633 roku wieś splądrowali żołnierze cesarscy, pobiwszy śmiertelnie jednego z mieszkańców wsi. 1 listopada tego samego roku wojska habsburskie obrabowały kościół.
W 1634 roku w Stankowicach ujęto pewnego szpiega, który zamierzał wpuścić wrogów do zamku Czocha. Źródła milczą o tym, co z nim zrobiono, jednakże należy przypuszczać, że został stracony. W maju 1639 roku wieś najechali Szwedzi rekwirując wieśniakom konie i bydło. W marcu 1640 roku także szwedzcy dragoni, przybyli w Wleńskiego Gródka, uprowadzili ze sobą inwentarz żywy, równocześnie kilku mieszkańców Stankowie nie przeżyło tego najazdu. 13 grudnia 1640 roku oddział szwedzki spalił gospodarstwo Krzysztofa Scholze, a 1 kwietnia 1641 roku, podczas świąt wielkanocnych, cesarscy rajtarzy skonfiskowali wieśniakom 43 woły, ponad 80 krów oraz zapasy zboża szacowane na około 1000 talarów. Zastrzelony został wówczas 19-letni szlachcic Gotard von Schweinitz z Płakowic, należący do załogi zamku Czocha. Zabito go ponieważ sprzeciwił się trwającemu rabunkowi. Przykładów okrucieństw żołdaków można by jeszcze podawać wiele. Ostatnie wojska szwedzkie pułkownika von Lilienstrȍma przemaszerowały przez wieś w sierpniu 1650 roku, czyli w dwa lata po pokoju westfalskim.

Gospodarstwo rolne Stankowicach – początek XX w.
W latach 1649-1689 doszło do ostrego konfliktu miejscowych chłopów z Krzysztofem von Nostitz – ówczesnym panem zamku Czocha. Mieszkańcy wsi, poddani Nostitza, odmawiali wykonywania pańszczyzny. Do wybuchu strajku feudalnego przyczyniło się zwiększenie wymiaru pańszczyzny przez dziedzica. Wiadomym jest, że np. w połowie XVII wieku von Nostitz nałożył na stankowiczan dodatkowe obowiązki przy kopaniu złota na wschód od wsi. W 1651 roku przywódcy strajku feudalnego zostali przez Nostitza ujęci i wysłani na ciężkie roboty do Drezna. Kiedy w 1660 roku niepokoje znów się nasiliły, to chłopski przywódca ze Stankowie, Piotr Neumann, powędrował do więzienia na zamku Czocha. Neumannowi udało się jednak pewnej mglistej nocy zbiec z aresztu i przedrzeć na Śląsk.
Godny podkreślenia jest fakt, że w późniejszym czasie chłopi starali się prowadzić walkę z dworem w sposób legalny, na forum sądowym. Ich sprawą zajął się sąd zwyczajny, zwany także Oberamtem. Oberamt miał siedzibę w Budziszynie i był najwyższą instancją sądową na Górnych Łużycach. Sprawę stankowickich chłopów potraktowano z najwyższą powagą. Z dalekiego Budziszyna przyjechał nawet wielkorządca górnołużycki i kanclerz Oberamtu. Długoletni proces zakończono w 1689 roku. Mieszkańcy Stankowie przegrali jednak z kretesem. Chłopów obciążono tak wysokimi kosztami, że o ich spłacie nie mogło być mowy (w grę wchodziła kwota 3058 talarów). Pomysłowy dziedzic, Krzysztof von Nostitz, znalazł wyjście z sytuacji. Należną kwotę zapłacił bogaty, dzięki darowiznom protestantów śląskich, kościół w Stankowicach, a chłopi stali się jego dłużnikami. Dług był spłacany każdego roku w niewielkich ratach. Te „terminowe pieniądze” uiszczano przez wiele pokoleń. Jeszcze w 1816 roku wieśniacy ze Stankowie byli winni swemu kościołowi 63 talary. Już niewielu ludzi wtedy wiedziało skąd właściwie wzięło się to zobowiązanie. Nawet ówczesny właściciel wsi, marszałek ziemski Fryderyk August von Üchtritz, zapytany przez wizytatora kościoła w Stankowicach o pochodzenie długu, nie potrafił udzielić odpowiedzi.

Widok na Jezioro Leśniańskie – po lewej stronie brzeg w Stankowicach
Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej nie tylko chłopi ze Stankowie popadli w konflikt z dziedzicem. Miał z nim również na pieńku pochodzący z Czech proboszcz stankowicki -Jerzy Kaiser. Nostitz nie lubił go, gdyż uważał, że jest kłótnikiem i opojem. Pan zamku Czocha oskarżał proboszcza przede wszystkim o nienależyte wywiązywanie się ze swych obowiązków duszpasterskich. Gdy Kaiser podczas kazania w kościele nazwał dziedzica „Antychrystem” i poparł buntujących się chłopów, Nostitz wygnał proboszcza ze Stankowic. Stało się to w 1654 roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Jednak już na Zielone Świątki roku następnego Krzysztof von Nostitz, zgodnie z decyzją budziszyńskiego Oberamtu, musiał przyjąć Kaisera z powrotem. Nie chcąc uczęszczać na msze do Stankowie, dumny Nostitz urządził sobie na zamku prywatną kaplicę i sprowadził własnego kaznodzieję. Z powodu „prywatnych nabożeństw” w zamku Czocha proboszcz Kaiser wniósł w Budziszynie zażalenie na Krzysztofa von Nostitza. Nie wywołało ono żadnych skutków.
W 1745 roku Prusacy obłożyli wieś kontrybucją w wysokości 600 talarów. Mało szczęśliwym w dziejach miejscowości był okres wojny siedmioletniej (1756-1763). Przechody i postoje wojsk, czy to pruskich czy to cesarskich, narażały mieszkańców nie tylko na gwałty i rekwizycje, ale i przymusowy pobór do wojska. Na przykład w 1757 roku wcielono gwałtem do armii pruskiej 5 młodych mężczyzn ze Stankowie. Rok później pojawili się pruscy huzarzy von Zietena, którzy splądrowali doszczętnie miejscowe gospodarstwa.

Karczma Sądowa w Stankowicach – początek XX w.
Latem 1759 roku we wsi kwaterowali żołnierze cesarscy z armii Leopolda von Dauna. Ze wzgórza Wojkowa (502 m n.p.m.), przylegającego do wsi od południa, Austriacy śledzili ruchy 44-tysięcznej armii pruskiej rozlokowanej niedaleko Lubomierza. Prusacy pod wodzą swego króla Fryderyka II oszańcowali się na wzniesieniach pomiędzy Oleszną Podgórską a Pławną i Płóczkami. Przez wiele tygodni trwała dziwna, patowa sytuacja. Żaden z przeciwników nie zaryzykował ataku. Wprawdzie dochodziło w okolicy do drobnych starć i potyczek, ale nie miały one większego znaczenia. Dopiero wieści o koncentracji wojsk austriackich i rosyjskich nad środkową Odrą zmusiły króla pruskiego do opuszczenia dogodnego stanowiska pod Pławną.

Panorama wsi
Latem 1761 roku kwaterowali tutaj pruscy żołnierze von Zietena i von Stutterheima oraz oddział piechoty węgierskiej i saskiej, a zimą z 1761 na 1762 na leże przybyły do Stankowie wojska z austriackiego korpusu generała Becka. Z początku w chłopskich domach kwaterowali śląscy ochotnicy (Volontairs de Silesie), którymi dowodził Korsykanin baron de Montaguti. Później zmienili ich cesarscy dragoni. W latach tzw. „wojny kartoflanej” (1778-1779) wieś najeżdżały zza południowej granicy oddziały jazdy austriackiej. Najeźdźcy nakładali kontrybucje i uprowadzali bydło.
Dużym utrapieniem dla mieszkańców Stankowie były czasy zawieruchy napoleońskiej. We wrześniu 1806 r. biwakował tu batalion pruski z twierdzy kłodzkiej. W lipcu 1813 r. kwaterowali we wsi sascy huzarzy. W latach 1813-1815 częstymi gośćmi byli w Stankowicach żołnierze rosyjscy. 8 września 1813 roku popasało tu 800 dragonów rosyjskich. Ich dowódca generał Dawidów obrał sobie kwaterę na zamku Czocha. Żołnierzom rosyjskim musiano zapewnić zaopatrzenie w żywność, gorzałkę i zwierzęta pociągowe. W czerwcu i lipcu 1814 roku rozlokowali się kozacy dońscy, kozacy ukraińscy, jegrzy, a także 400 żołnierzy carskich powracających z francuskiej niewoli.

Most przez Jezioro Leśniańskie łączący Bożkowice ze Stankowicami
Ucieczka Napoleona z Elby i jego Powrót Napoleona po ucieczce z Elby przyczyniły się do kolejnych przemarszów wojsk rosyjskich. 9 maja 1815 roku nadciągnął do Stankowie na dwudniowy postój 45. pułk jegrów Koselowskiego. 13-14 maja przebywał tu szwadron dragonów ryskich, a 28-29 maja – rosyjscy ułani. Od czerwca do listopada 1815 r. wielokrotnie zatrzymywały się we wsi różne oddziały piechoty i kawalerii carskiej.
W 1840 roku właścicielem pozostawał von Üchtritz . W Stankowicach były 2 folwarki, 154 domy, kościół ewangelicki z pastorówką i szkoła ewangelicka, a także dwukołowy młyn wodny, tartak i siedem gospód. Kiedy w 1910 roku Czochę i należące do niej dobra nabył fabrykant Ernst Gütschow, po zbudowaniu zapory i powstaniu zalewu, atrakcyjność Stankowic mocno wzrosła.

Mieszkańcy Stankowic przed swoja chatą – koniec XIX lub początek XX w.
I jeszcze jedno. Do roku 1945 Stankowice i położone po przeciwległym brzegu Jeziora Leśniańskiego łączył most. To sprawiało że mieszkańcy obu wsi utrzymywali bardzo ścisłe znajomości i przyjaźnie, oraz różnego rodzaju zależności rodzinne. Obie miejscowości miały charakter letnisk, więc zarówno jedni jak i drudzy częściowo utrzymywali się z ówczesnej turystyki. Wszystko skończyło się wraz z oststnimi miesiącami II wojny światowej, gdy cofające się przed radziecką ofensywą pododdziały Wehramchtu najpierw wstrzymały ruch cywili przez most, by ostatecznie wysadzić go w kwietniu 1945 r.
Obecnie samorządy Gminy Olszyna i Gminy Leśna oraz Starostwo Powiatowe w Lubaniu, planują wspólnymi siłami pozyskać środki na odbudowę kładki, która docelowo będzie częścią szlaku rowerowego łączącego obie gminy.
Tekst zilustrowałem ponad stuletnimi zdjęciami kościoła, wnętrza kościoła z herbami właścicieli, widokiem karczmy sądowej, kładki pomiędzy Stankowicami a Bożkowicami i widokiem obu brzegów Jeziora Leśniańskiego (wraz z widokiem kładki), brzegu Jeziora Leśniańskiego w Stankowicach, dwóch gospodarstw rolnych w Stankowicach, panoramą wsi oraz ryciną dawnej mieszkanki Stankowic w stroju do kościoła.
Autor: Zbigniew Madurowicz, koloryzacja zdjęć: Przegląd Lubański

Zbigniew Madurowicz jest pasjonatem historii, cenionym publicystą i regionalistą związanym ze Stowarzyszeniem Miłośników Górnych Łużyc. Publikuje w Przeglądzie Lubańskim i Gazecie Olszyńskiej. Z wykształcenia jest farmaceutą. Pełni funkcję Wiceprezesa Zarządu Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej.
Data publikacji 16.11.2025 r.

O planach odbudowy kładki słyszymy już od wielu lat i jakoś nic z tego nie wynika. Kładki jak nie było tak nie ma, tylko są PLANY.