Segregacja i konflikty
Z uporem maniaka wracamy do tzw. rewolucji śmieciowej, choć mamy tu przeczucie graniczące z pewnością, że jeszcze nie raz będziemy musieli dotykać różnych aspektów tej sprawy. Od 1 lipca już wdrażamy nowe zasady gospodarki odpadami i czekamy, jakie jeszcze problemy się ujawnią. To dopiero czas pokaże, tymczasem już wiemy, że będą wielkie kłopoty z mieszkańcami budynków wielorodzinnych, którzy są niejako skazani na wspólne podejmowanie a potem takowe też respektowanie podjętych decyzji, np. w kwestii segregowania śmieci.
Już teraz niejednokrotnie doświadczamy jak niełatwo jest z lokatorami, którzy nie chcą czy też z jakiś powodów nie mogą podporządkować się ustaleniom wspólnoty. Jakże często w takich przypadkach latami jesteśmy bezradni wobec tych, którzy demolują mieszkania, klatki schodowe czy zakłócają mir domowy. Czy podobnie będzie z lokatorami, którzy niweczyć będą zbiorowy trend do segregowania odpadów? Jak dowodzi choćby przegląd prasy wielu absorbuje ten problem, ale w zasadzie nie znajduje się jego dobrych rozwiązań. Sprawa bowiem nie jest prosta. Mamy tu – mówiąc bardzo ogólnie – klasyczny konflikt czy ważniejsze są prawa jednostki do wolności zachowań, czy też osławione zasady współżycia społecznego.
Tego dylematu jak do tej pory nikomu nie udało się rozstrzygnąć. Choć to generalnie problem prawniczy, to jednak ma on także wymiar praktyczny. Bo jeśli udowodni się wspólnocie, że wbrew wcześniejszym deklaracjom nie segreguje śmieci, nawet jeśli za tą destrukcją będzie stała choćby tylko jedna osoba, to wszyscy dostają po kieszeni i tracą uprawnienia do korzystania z niższej opłaty. Czy jest na to jakaś rada? No niby jest. Jak radzą fachowcy to przede wszystkim presja społeczna.
Trzeba apelować do sumienia osoby niesubordynowanej, że skoro się umówiliśmy to minimum przyzwoitości w relacjach międzyludzkich nakazuje dostosowanie się do tych ustaleń. Rozwiązanie na ogół mało skuteczne ale na pewno konfliktogenne. Specjaliści od prawa samorządowego podpowiadają, żeby w takich sytuacjach wejść w spór cywilnoprawny. To droga żmudna, czasochłonna, ale można tu coś ugrać, choć trzeba się wtedy liczyć z totalną wojną domową.
Takiej niestety szansy nie mamy kiedy ktoś zgodnie z regulaminem złożył deklarację, że nie będzie segregował śmieci, to nikt nie może go za to ukarać. I znowu tu tylko pozostaje perswazja i nacisk społeczny aby się dostosował do większości, albo należy dla takiego indywidualisty szukać jakiegoś rozwiązania technicznego a to dodatkowo psuje szyki wspólnocie. Omawiając te przypadki nie należy zapominać, że wielkim problemem pozostaje wciąż ustalenie, kto się wyłamuje z jednolitego frontu. Coś się przebąkuje o montowaniu kamer na śmieciarkach i przy śmietnikach, by potem analizować całe zdarzenie związane z gromadzeniem i odbieraniem odpadów.
Monitoring jest jakimś rozwiązaniem ale też dobrze wiemy, że to jest często mało skuteczne a wymaga sporych nakładów. Inni w takich sytuacjach sięgają po tradycyjne i sprawdzone metody, namawiając mieszkańców do obserwowania czy wręcz szpiegowania sąsiadów i do… donoszenia na nich, jeśli wbrew złożonej deklaracji wyrzucają śmieci zmieszane. Już jesteśmy bardzo podejrzliwi i brak nam w życiu publicznym zaufania, a czym mogą się skończyć takie wątpliwe działania lepiej nie mówić. Czy ktoś zwrócił uwagę na koszt społeczny tego przedsięwzięcia? Miała być wielka rewolucja śmieciowa, a na razie wygląda na to, że czeka nas w kraju gigantyczna kompromitacja.
Autor: Ryszard Figurski
Autor jest doktorem socjologi i nauczycielem akademickim. Pełni również funkcję Redaktora Naczelnego dwutygodnika Ziemia Lubańska.
Artykuł ukazał się również w dwutygodniku Ziemia Lubańska z dnia 03. 07.2013 r.

kolejny lanser?
Opisany problem nie tyczy się czasem małych wspólnot ?
W mojej wspólnocie jest tego typu przypadek a zapytany o argumentacje odpowiedział nie bo nie i nic mu nie zrobisz.Najciekawsze jest to że na co dzień pracuje w Niemczech a tym bardziej byłem zdumiony jego postawą gdyż z właśnie z jego strony oczekiwałem wsparcia do przekonania reszty.
Z tego co mieszkańcy obserwują segregacji po 1 lipca nie ma a ci którzy deklarowani chęć segregacji zyskali finansowo.
Śmietniki są zamykane???? lecz zbieracze maja sposoby by je otwierać, wyciągać śmieci w poszukiwaniu puszek itp.zostawiają to wszystko pod kubłami, robiąc przysłowiowy „syf”. Gdzie umieszczono napis „Śmietnik monitorowany” o dziwo jest czysto.Na oś Piast I jest jeden śmietnik koło którego nie można przejść. Administrator osiedla wie i nic nie robi, a sprzątaczka ma to sprzątać, jak by nie była człowiekiem.Jak ktoś ma nawyki do bałaganienia, to żądna siła i żaden regulamin nic nie zrobią. Monitoring na śmietnikach dobra sprawa, cóż że drogo ale będzie czysto. Jeszcze jedno KOMARY NA CMENTARZU – tyle biorą pieniążków za pochówek, wykupienie grobu i utrzymania cmentarza, nie można oprysku zrobić w ramach tego utrzymania cmentarza, bo przecież Żywi chodzą utrzymywać groby.