W osłonie trzeciej pancernej. Walki 2 Armii Lotniczej w Operacji Dolnośląskiej i Bitwie Lubańskiej (cz.1)
Zgodnie z informacją sprzed tygodnia, dzisiaj rozpoczynamy cykl artykułów będących zapowiedzią mającej się niebawem ukazać książki naszego redakcyjnego kolegi, lubańskiego regionalisty Jarosława Ludowskiego pt. “W osłonie trzeciej pancernej. Walki 2 Armii Lotniczej w Operacji Dolnośląskiej i Bitwie Lubańskiej”.
Artykuły są wybranymi, krótkimi fragmentami książki. Zapowiedź pozycji na stronie wydawnictwa Archiwum System – http://archiwum-system.pl/category/ksiazki/
Autor: Red.
“W osłonie trzeciej pancernej. Walki 2 Armii Lotniczej w Operacji Dolnośląskiej i Bitwie Lubańskiej”. 17 luty 1945r. Cel – węzły i linie kolejowe
W dniu 17 lutego 1945r. w godzinach wieczornych pierwsze czołgi 56 brygady pancernej gwardii i poruszającej się za nimi 23 brygady piechoty zmotoryzowanej gwardii z 7 kp gw od strony Mściszowa i Radostowa dotarły do wschodniego przedmieścia Lubania – wsi Uniegoszcz. Czołgiści zatrzymali się przed rzeką czekając na budowę przeprawy, natomiast piechota przebyła Kwisę wpław i zajęła przyczółki po drugiej stronie. Na wieży kościoła w Uniegoszczy usadowił się sowiecki obserwator kierujący ogniem artyleryjskim, a w podwórzu kościelnym i po drugiej stronie ulicy Rosjanie ustawili baterie haubic i rozpoczęli ostrzał miasta. Tak rozpoczął się prawie 3 tygodniowy okres zmagań w samym Lubaniu i w okolicach, który w historiografii uzyskał miano Bitwy Lubańskiej.
Równolegle do sił 7 kp gw zdobywającego Lubań, na północy 6 kp gw miał kontynuować ofensywę na zachód poruszając się wzdłuż szosy Bolesławiec – Goerlitz. Zgodnie z tym planem siły korpusu opuściły zajmowane pozycje w rejonie Nowogrodźca – Mściszowa i wycofały się na północ w kierunku Nowej Wsi, gdzie przekroczyły Kwisę. Tam wdały się w ciężkie walki z kontratakującymi w okolicach Czernej i Zebrzydowej jednostkami wroga w sile do dwóch batalionów piechoty wspartej czołgami i artylerią, tracąc łącznie 15 czołgów.
Jak widać z powyższego zaczynał się bardzo trudny okres dla Rosjan. Szybkie postępy na zachód po rozpoczęciu Operacji Dolnośląskiej skończyły się wraz dotarciem do linii rzek Bobru i Kwisy. Pagórkowaty teren, od północy ograniczony masywem leśnym Borów Dolnośląskich, a od południa pasmem Przedgórza Izerskiego, gęsto poprzecinany rzeczkami i strumieniami, nadawał się doskonale do obrony. Ciężko tu było rozwinąć i tak już przerzedzone kolumny pancerne, a równocześnie wróg czyhał niemal za każdym wzgórzem, załomem drogi czy leśną wysepką. Ponadto podobnie jak pod Wrocławiem, Rosjanie mieli się niedługo przekonać, że i tu pod Lubaniem Niemcy spróbują kontrataku z południa gdzie przecież tkwiły silne rezerwy Grupy Armii „Środek”. Wszystko to odbijało się na kondycji walczących wojsk. Tak wspomina te dni d-ca 55 brygady pancernej gwardii płk Dawid Dragunski:
„Po południu ruszyliśmy w drogę. Dziewczyna na punkcie kontrolnym wyciągnęła rękę z chorągiewką, wskazując szosę wiodącą na pd-zach do Lubania. Szosa ta zaprowadziła nas do pomnika Kutuzowa. (…) Jechaliśmy na zachód w głąb Europy, starymi kutuzowskimi drogami, by zwycięsko zakończyć wojnę. Maszerowaliśmy przez terytorium III Rzeszy, pokonując zamiecie i roztopy.
– Ale grzęzawiska; jeszcze większe niż u nas – wyrwał mnie z zamyślenia głos Kożemiakowa. – Sądziłem, że do Berlina będziemy jechać po asfaltowej szosie.
Piotr miał rację. Wystarczyło trochę zboczyć z drogi i od razu wpadało się w lepką maź. (…)
Z trudem pokonując kilometr po kilometrze poruszaliśmy się do przodu. Jechaliśmy jak przez pustynię. Ani żywej duszy, ani żadnego dźwięku poza trzaskaniem ognia dopalających się domostw. (…)
Rozpoczęły się wyczerpujące marcowe walki. Nacierać po bezdrożach było coraz trudniej. Zbliżaliśmy się do Nysy Łużyckiej. Z fanatyzmem skazańców hitlerowcy uczepili się tej rubieży. Toczyły się wielodniowe krwawe walki o miasta Lubań, Nowogrodziec, Zgorzelec. Powodzenie w tych walkach było zmienne. Dawało o sobie znać wyczerpanie. Ludzie i sprzęt bojowy – wszystko w stanie krańcowego wyczerpania. Uzupełnienia przybywały coraz rzadziej. Nasze natarcie wygasało.”
Tego dnia wreszcie pogoda znacząco się poprawiła. Zmieniła się cyrkulacja powietrza z zachodniej na wschodnią, a wraz z nią nad rejon dotarł układ wysokiego ciśnienia. Od razu spadło zachmurzenie, podstawa chmur wzrosła do wysokości 600 – 2.500 m, a widoczność do 6 – 10 km. Temperatura w nocy spadała do -5°C, a w ciągu dnia rosła do +4°C, wiał słaby wschodni wiatr. Dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym wojska atakujące Lubań wreszcie dostały wsparcie z powietrza. Po przebazowaniu do Legnicy i Lubina 1 korpusu szturmowego i wydatnemu skróceniu czasu dolotu do linii frontu wykonano 119 samolotowylotów, z czego 40 s/w na szturmowcach Ił-2, a 79 s/w na myśliwcach Jak.
Iliuszyny 9 dlsz gw przy wsparciu 12 dlm gw oraz 7 dlm gw z 2 korpusu myśliwskiego dokonały nalotów szturmowych na pozycje wroga. Zaatakowano z powietrza linie kolejowe i stacje węzłowe w Węglińcu, Gierałtowie, Czerwonej Wodzie, Czernej, Zarębie, Trójcy i Białogórzu. Oprócz tego osłaniano nacierające wojska w rejonie Węglińca, Lasowa, Goerlitz i Lubania. Średnie zużycie bomb na samolot szturmowy wyniosło 355 kg. Efektem nalotów było zniszczenie m. in. 2 czołgów i 19 samochodów wroga. Na stacji w Węglińcu rozpoznanie lotnicze 156 pułku myśliwskiego ujawniło do dwunastu pociągów pod parą czekających na możliwość odjazdu na zachód. Wysłane trzy grupy szturmowców zaatakowały węzeł kolejowy wzniecając pożary dwóch transportów, a także duży magazyn paliw. Na wschód od stacji jedna z bomb przypuszczalnie trafiła w skład amunicji.
W ciągu dnia doszło do 4 walk powietrznych z samolotami Luftwaffe. W wyniku jednej z nich, w której udział wzięli piloci 153 plm gw, gdzieś w rejonie pomiędzy Lubaniem, a Węglińcem zestrzelono dwa samoloty szturmowe Fw 190:
„W dniu 17.02 o godz. 16.35 na wysokości 1.800 m 5 „Jak-ów”, wiodący grupy kpt. Gniezdiłow, osłaniało własne wojska w rejonie Kolfurt (Węgliniec – w. a.), Lauban. W tym czasie nad rejon osłony nadleciała grupa do 30 Fw 190. Po komendzie kpt. gw. Gniezdiłowa „Jak-i” zaatakowały Fw 190, które leciały na niskim pułapie 300-400 m. Po pierwszym ataku porządek grupy został zakłócony tak jak i celność bombardowania. Samoloty Fw 190 niecelnie zrzuciły bomby z lotu horyzontalnego po czym w sposób niezorganizowany przystąpiły do walki powietrznej.
Grupa „Jak-ów” z różnych kierunków zaatakowała siódemkę Fw 190, które przyjęły ruch okrężny. 5 Fw 190 prowadziło walkę z naszymi myśliwcami w locie pionowym. W trakcie tego boju kpt. gw. Gniezdiłow zestrzelił jednego Fw 190 z dołu, pod kątem 2/4. Mł. lejt. gw. Chroszyn zestrzelił jednego Fw 190 podczas lotu na wirażu w grupie. Po krótkim czasie pozostałe Fw 190 schodząc ostro w dół zaczęły oddalać się z pola walki.”
Nie obeszło się jednak bez strat. Z rejonu na wschód od Nowogrodźca nie wrócił do bazy w Lubinie myśliwiec Jak-1 mł. lejt. Nikołaja Zacharowa ze 153 plm gw. (…)
Kolejny fragment książki opublikujemy 1 października br.
Opis zdjęć:
Fot. 1. Okładka (http://archiwum-system.pl/category/ksiazki/)
Fot. 2. Panorama Lubania na starej widokówce (ze zb. autora)
Fot. 3. Dworzec kolejowy w Węglińcu (Kohlfurt) na starej widokówce (fotopolska.eu)
Fot. 4. Iliuszyny w ataku (tvc.ru)
Autor: Jarosław Ludowski
Panie Jarku wszystko fajnie i super ciekawy tekst, ale mnie rażą te skróty np. 9 dlsz gw, 6 kp gw. Chodzi o to że nawet ja, który interesuje się historią nie jestem w stanie rozszyfrować niektórych skrótów. Coś Pan z tym zrobi?
No tego to jeszcze nie było. Jak książka będzie utrzymana w klimacie tego artykułu, to tylko powinszować Panie Ludowski. Naprawdę ciekawe, bo w ogóle nieznane. Czekam na kolejne artykuły.Pozdrawiam
Dla mnie najciekawsze to wspomnienia. To tak jakby się przenieść w czasie do tamtych wydarzeń. A tak na marginesie to dlaczego komentarze były wyłączone?
Którego listopada ta książka się ukaże i gdzie będzie do kupienia?
Witam Panów!
Dziękuję za miłe słowa. Odpowiadając p. Darkowi – niestety takie są prawa rzetelności przekazu, warsztatu itd. W książce oczywiście skróty będą wyjaśnione. P Darku gdybym za każdym razem chciał pisać pełną nazwę jednostki, to zrobiłyby się z tego całe “makarony” zbędnego tekstu. A w ogóle nazwę jednostki podać trzeba.
Panie AR – klimat będzie, obiecuję.
P. marku – wspomnień będzie również bez liku.
P. Leonie – patrz oficyna wydawnicza Archiwum-System. Internet i nie tylko jak przypuszczam.
pozdrawiam
Od redakcji: Opisywana książka już pojawiła się w zapowiedziach wydawniczych
http://archiwum-system.pl/category/ksiazki/