I wojna światowa, polska niepodległość i Lubań
Kilka dni temu obchodziliśmy 97. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. W wyniku wojny pomiędzy zaborcami pojawiła się sposobność sięgnięcia po coś, co dla wielu wydawało się już tylko mitem czy mrzonką. I rzeczywiście, gdyby nie geniusz polityczny i militarny Józefa Piłsudskiego, wizja i zaangażowanie na zachodzie Europy Romana Dmowskiego oraz działalność i kontakty za oceanem Ignacego Paderewskiego niezależnie od sprzyjającej sytuacji międzynarodowej o wolności moglibyśmy tylko pomarzyć. Wszak niemiecka armia pobita bardziej układami niż militarnie stanowiła w dalszym ciągu realną siłę, a Rosja choć ogarnięta wojną domową, ze względu na swój potencjał ludnościowy i gospodarczy z czasem nie miałaby większych problemów z odzyskaniem kontroli nad utraconymi ziemiami Rzeczypospolitej.
W 1919 r. marszałek Piłsudski rozpoczynając wojnę z Rosją twierdził kategorycznie, iż jest to ostatnia szansa zbudowania granic na wschodzie, bo za rok, dwa będzie już za późno! A zatem podarowana Traktatem Wersalskim niepodległość rychło zamieniłaby się w ponowną niewolę i nie wiadomo czy w 1989 r. po kolejnych 70 latach byłoby z czego i z kogo budować nowe Państwo Polskie.
Choć zmagania wojenne I wojny światowej ominęły tę część Europy, w której leży Lubań, to jednak miasto było pośrednio zaangażowane w konflikt zbrojny. Udział w walkach na terenie Francji wraz z dwoma batalionami z Goerlitz brał stacjonujący w mieście II. Batalion 19. Pułku Piechoty. Potem kolejne formowane w Lubaniu bataliony rezerwowe i pospolitego ruszenia walczyły na wschodnich ziemiach polskich. Lubańskie ofiary tej wojny zostały upamiętnione pomnikiem przy ul. Głównej w Lubaniu – Uniegoszczy, którego postument stanowi do dziś podstawę pomnika Dzieła Nowego Tysiąclecia.
Lubań w czasie I wojny śwaitowej był również miejscem przetrzymywania jeńców wojennych. Na łamach regionalnych mediów już kilka lat temu pisał o tym znany lubański badacz dziejów Janusz Kulczycki. W obozie usytuowanym na terenie ogrodów działkowych obok Straży Granicznej w Lubaniu ulokowano jeńców rosyjskich wziętych do niewoli po przegranej z Niemcami bitwie pod Tannenbergiem, a potem również jeńców francuskich i więźniów politycznych. Łącznie przez obóz przewinęło się przynajmniej 3.500 osób, a najbardziej znaną uwięzioną tam osobą była Aleksandra Piłsudska, druga żona marszałka Józefa Piłsudskiego.
Brak pierwszowojennych działań militarnych wokół Lubania w zasadzie wyklucza możliwość odnalezienia jakichkolwiek śladów czy materialnych przedmiotów z tego okresu. Mimo wszystko jednak wytrwały poszukiwacz i znawca tematu coś tam zawsze odnajdzie i właściwie zinterpretuje niejednokrotnie ku swojemu i innych zaskoczeniu. A jeżeli odnalezione pamiątki w jakiś sposób będą nawiązywały do polskości to już naprawdę duża radość.
Podczas jednej ze swoich wycieczek w okolicach Uniegoszczy natrafiłem na stary, poniemiecki śmietnik (proszę zachować powagę, znawcy tematu wiedzą, że stare śmietniki dla badaczy dziejów potrafią być prawdziwymi skarbnicami) w którym w stosie pordzewiałych naczyń kuchennych znalazła się niewielka aluminiowa ni to miska, ni kubek. Podniósłszy z ziemi owo cudaczne, dziurawe i mocno już utlenione naczynie na bocznej ściance zauważyłem sygnaturę producenta, po odczytaniu której zrobiło się cieplej na sercu. Wytłoczony cyrylicą napis głosił:
BRUNNER, SCHNEIDER, DIETMAR; WARSZAWA 1910 r.
Owo naczynie okazało się być rodzajem kubka do rosyjskiej manierki wojskowej wz. 1909. Kubek swój dziwny kształt zawdzięczał konieczności dostosowania do denka manierki, aby po złączeniu z manierką i przytroczeniu skórzanym paskiem obydwa przedmioty komponowały się w zgrabną i zajmującą jak najmniej miejsca całość. Skąd Warszawa w opisie producenta? Otóż manierki dla carskiej armii rosyjskiej produkowała w tym okresie m.in. ulokowana w Warszawie na Pradze niemiecka firma – Towarzystwo Akcyjne Fabryki Lamp – Bracia Brunner, Hugo Schneider i R. Dietmar. Spółka produkowała lampy naftowe , gazowe i elektryczne, kuchenki naftowe i gazowe, palniki i wyroby aluminiowe.
Jak widać część jej produktów, zapewne nie tylko w zakresie wyrobów aluminiowych, wszak różnej maści piecyki i lampy naftowe na owe czasy nieodłącznie towarzyszyły wojsku w warunkach polowych, produkowana była również na rynek wojenny. Najwyraźniej konflikt zbrojny pomiędzy kooperantami nie posłużył firmie, ponieważ niedługo po wybuchu wojny fabryka zbankrutowała. Jak naczynie znalazło się w Lubaniu? Najbardziej prawdopodobna i chyba raczej pewna wydaje się opcja przywiezienia go tutaj wraz z grupą jeńców rosyjskich spod Tannenbergu.
Uhonorowaniem żołnierskiego męstwa i poświęcenia na polu walki są odznaczenia. Zapewne nie jeden z czytelników obejrzał swojego czasu lokalną wystawę w siedzibie Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc, gdzie wśród zaprezentowanych pamiątek Bitwy Lubańskiej znalazły się i odznaczenia, głównie niemieckie Krzyże Żelazne czy Odznaki Szturmowe. Lokalni poszukiwacze sporadycznie natrafiają również na odznaczenia sowieckie – inne nacje, w tym polska, właściwie nie wchodzą w rachubę. A jednak. Kilka lat temu nieoczekiwanie trafił w moje ręce znaleziony niedaleko Lubania Medal Pamiątkowy za wojnę lat 1918-1921. Ustanowiony Rozporządzeniem Rady Ministrów z 21.09.1928r. był nadawany wojskowym i osobom cywilnym, które w okresie 1.11.1918 r. – 18.03.1921 r. polegli lub byli ranni oraz przez okres min. 2 miesięcy pełnili służbę w formacjach liniowych w polu lub nieśli pomoc sanitarną lub duchową. Medal nadawano również cudzoziemcom, którzy współpracowali z wojskiem polskim na froncie. Czyli w praktyce medal nadawano za walkę z Rosją bolszewicką o ugruntowanie polskich granic wschodnich od momentu proklamowania polskiej niepodległości, aż do pokoju w Rydze kończącym wojnę polsko-bolszewicką 1919-1921 r.
Pośród moich niemieckich odznaczeń spod Lubania, ta jedna perełka cieszy najbardziej. Zapewne zguba kombatanta, być może jeńca wojennego albo robotnika przymusowego. W nawale późniejszych tragicznych chwil dla Polski, ku pokrzepieniu ducha przypominała dni chwały polskiego oręża.
CDN….
Źródła:
- http://dzieje.pl
- http://archiwumcaw.wp.mil.pl
- http://rewitalizowane.fundacja-hereditas.pl
- http://fotopolska.eu

mgr.inż Jarosław Ludowski jest lubańskim regionalistą i badaczem historii współczesnej Dolnego Śląska. Zawodowo pracuje na stanowisku Kierownika Działu Obsługi Odbiorców i Eksploatacji Sieci w PEC Lubań.
Autor: Jarosław Ludowski