Związkowców w rzeczywistości poparła jedynie Solidarna Polska
Przed wielką akcją związków zawodowych: „Dość lekceważenia społeczeństwa” trwały przepychanki pomiędzy partiami. Kto, jak i na ile mocno wspiera protestujących. Jedni zapowiadali udział, a inni wskutek tego kategorycznie się od niego odcinali. Najpierw Miller z SLD mówił, że przybędzie. Później poszły sms-y od Jarosława Kaczyńskiego, że zabrania członkom PiS-u do wzięcia udziału w manifestacji oraz do używania logo partii podczas niej. Nikt nie pomyślał, że to nie był czas partii, polityki, a czas protestu społecznego, który ma dość tego, co wyprawia ekipa rządząca. Czas na ostry, głośny sprzeciw, czas na zmiany. To, co robili politycy natomiast, to czas późniejszy, bo kampanię organizuje się, jak są wybory, a póki co ich nie ma.
Jednak każdy chciał ukroić coś z tortu (poparcia społecznego) wychodząc w garniturach na kilka słów do liderów związkowych. Tam, gdzie są kamery, i tam, gdzie widać populistyczne zagrania. Zrobili to na dzień przed wielką manifestacją.
Kiedy do Warszawy zjechało się około 200 tys. ludzi, tego poparcia nie było widać. Nie było PiS-u, ani SLD. No cóż jedynie poszarpali się przed akcją. Tłumy ludzi, gwizdki, flagi związkowe i te najważniejsze biało-czerwone. Wśród nich co jakiś czas widać było flagi „Solidarnej Polski”, bo jedynie ta partia wsparła aktywnie niezadowolone społeczeństwo. Byli przedstawiciele SP z Dolnego Śląska, Podkarpacia, Poznania, Bydgoszczy, Pomorza, Lublina, Olsztyna, Zamościa, Pabianic…tyle zdołałam zauważyć. Szliśmy ramię w ramię ze związkowcami przez 6 godzin wygwizdując swoje, nasze niezadowolenie. Dolny Śląsk był w podróży 27 godzin, ale nie chodziło o to, a o Polskę. To był Jej czas i o Nią walka.
W trakcie marszu na wszystkich portalach wrzucano główne wydarzenie. Wśród nich konferencja Jarosława Kaczyńskiego z Januszem Śniadkiem dotycząca przedsiębiorców zwołana w sobotę w dniu manifestacji. Wstyd szanowni politycy, bo kto jak kto, ale Janusz Śniadek jako były lider Solidarności wiedział, co czyni związkowcom. Nie wzięliście udziału, to trzeba było nie zagłuszać, a że to uczyniliście w pełni świadomie, to nie budzi wątpliwości. Przecież tydzień ma 7 dni!
Kiedy ponownie przyjdzie wyjść na ulicę, to spójrzmy na to, kto wychodzi, kto wspiera, a kto jedynie udaje albo nawet przeszkadza. Dziś bowiem wyjątkowo chodzi o Polskę, a nie o podziały polityczne. Te nastąpią po zmianach, na które przyszedł czas.
O udziale przedstawicieli naszego miasta i powiatu napiszę wraz z relacją filmową.
Ewa Gutek