Wspomnienie o Lucjanie Kopciu
Janusz Skowroński, nasz redakcyjny kolega, z dużym zaangażowaniem i badawczą pasją zgłębia od wielu miesięcy partyzanckie losy Lucjana Kopcia (fot.), zasłużonego lekarza i wieloletniego dyrektora lubańskiego szpitala . Efekty swojej pracy na ten temat publikuje na łamach ogólnopolskiego miesięcznika “Odkrywca” w ramach cyklu “Partyzanckie obiekty Puszczy Solskiej”. Doktor Kopeć (ps. Radwan) pracował podczas wojny w biłgorajskim szpitalu a jednocześnie był komendantem szpitala polowego 665 Armii Krajowej w sercu Puszczy Solskiej. Jak pisze o nim autor:
Miejsce na przyszły szpital wybrał ppor. “Radwan” z pomocą młodziutkiego partyzanta Czesława Bździucha ps. “Pilocik”. Pochodził z pobliskiego Trzepietniaka i doskonale znał las. Pierwsza wyprawa po drewniany barak na stację kolejową w Długim Kącie była nieudana. Uczestniczyli w niej m.in. “Radwan”, saper ppor. “Huk” (Stanisław Kowalski), “Nina” (Janina Roguska, szefowa pielęgniarek). Zabezpieczono furmanki chłopów z Aleksandrowa, gotowe do przewiezienia rozłożonych elementów baraku. Na przeszkodzie stanęła akcja oddziału “Wira”, który tego samego dnia zaatakował i wysadził w powietrze pociąg z cukrem pod sąsiednią stacją Krasnobród. Zamiast baraku tego dnia do obozu przywieziono “6 metrów cukru” [600 kg].
Dopiero kilka dni później barak “przywiózł przy pomocy aleksandrowiaków ppor. Huk, który jako saper kierował budową. Postawienie go w wybranym uprzednio miejscu, zrobienie łóżek, zbudowanie kuchni, magazynu, pomieszczenia dla personelu trwało kilka dni. Przydzielona drużyna kpr. »Żbika« pracowała z zapałem.”Ciekawie rozwiązano ukrycie leśnego szpitala. Był zamaskowany przed niemieckim lotnictwem zwiadowczym koroną jodły przechodzącej… przez środek sali chorych. Barak posiadał okna z szybami i ochronnymi siatkami, zabezpieczającymi przed komarami. Salę chorych wyposażono w łóżka z pościelą, półki, krzesełka a nawet aparat radiowy. Salę operacyjną i opatrunkową – w stoły operacyjne o typie polowym. Narzędzia chirurgiczne, lekarstwa, materiały sanitarne, sterylizatory do gotowania narzędzi na prymusach oraz polowy autoklaw, pochodzący ze zrzutów, stanowiły także wyposażenie szpitala. Rękawic przy zabiegach operacyjnych używano rzadko, gdyż nie było suchej sterylizacji. Ręce myto w wodzie z amoniakiem i wycierano zephyrolem. Wśród zabiegów operacyjnych wykonywano usuwanie pocisków i odłamków z ran, nacinanie ropni, amputacje, laparotomie. W szpitalu przebywali ranni bez względu na przynależność organizacyjną czy zapatrywania polityczne. Wielu pochodziło z partyzantki radzieckiej. Opieką otaczano i leczono również okolicznych mieszkańców.
Jak się dowiadujemy, 28. maja w Puszczy Solskiej koło Aleksandrowa, w miejscu, gdzie stał szpital leśny “665” dojdzie do odsłonięcia tablic pamiątkowych poświęconych m.in. lubańskiemu lekarzowi. Zrekonstruowana zostanie ściana fasadowa leśnego szpitala. A na początku kwietnia w ramach cyklu “Było – nie minęło” w TVP Historia ma zostać wyemitowany odcinek poświęcony badaniom terenowym w miejscu, gdzie stał leśny szpital.
Cały tekst o początkach działalności szpitala “665” AK w Puszczy Solskiej można przeczytać tutaj. Zachęcamy do jego lektury.
Red.