Wkład Muzeum Regionalnego w Lubaniu, w obchody Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
Ponieważ autor artykułu (pt. „Anatol Sawicki – czas na przywracanie pamięci” przyp. red.) odmówił jego sprostowania, zamieszczam poniższe informacje do wiadomości redakcji i czytelników.
W połowie lutego Pan Janusz Kulczycki, prezes Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc, poprosił muzeum o wsparcie inscenizacji historycznej aresztowania Anatola Sawickiego. Oczywiście odpowiedziałem pozytywnie.
– Na prośbę stowarzyszenia muzeum zapewniło pełne umundurowanie dla 4 ludzi, wynajęło historyczny pojazd, zaangażowało do inscenizacji 4 osoby, a zaproszony przez Muzeum Pan Andrzej Świderski, dowodził aresztowaniem.
Ponadto brałem udział bezpośrednio w inscenizacji (mimo, że tego wcześniej nie planowałem) ponieważ brakowało ludzi, którzy mogliby się tego podjąć.
– Muzeum nie lekceważy żadnego problemu związanego z historią Lubania. Należy pamiętać, że lubańska placówka muzealna ma do dyspozycji zaledwie 1,5 etatu merytorycznego i nie jest w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom.
– W minionym roku nie uczestniczyłem w tych uroczystościach, gdyż w tym czasie zmarły moje dwie córki.
– 2 lata temu brałem udział w uroczystościach, jako przedstawiciel muzeum.
– Inscenizacja, choć nie odtwarzała wiernie wydarzeń z 1948 r., spełniła swoją rolę, Miała wzruszyć ludzi i dać powód do refleksji – i tak właśnie było.
Proszę zwrócić uwagę, że ani w relacjach, ani w zapowiedziach, muzeum nie pojawiło się nigdzie jako współorganizator, bo nie zależy mi na logotypach – mogłem wesprzeć ważną dla historii miasta imprezę, więc ją wsparłem. Ale nie mogę pozwolić na to, by pisano nieprawdę.
Myślę, że dobrze by było, gdyby obchody święta narodowego, w które włączyło się wspólnie tylu ludzi, skłaniały nas do bardziej konstruktywnych refleksji.
Gratuluję Lubaniowi pięknej uroczystości i dziękuję lubańskiej młodzieży.
Łukasz Tekiela
Dyrektor Muzeum Regionalnego w Lubaniu
Od redakcji: Stanowisko Pana Dyrektora Ł. Tekiela, znajduje się również w komentarzach do artykułu pt.”Anatol Sawicki – czas na przywracanie pamięci”
Jestem z Tobą
z wyrazami solidarności
Od autora:
1. Zgodnie z Prawem Prasowym od sprostowań jest Redaktor Naczelny i jednocześnie wydawca portalu PL a nie autor. Chyba nie jest tak z tym Prawem źle, skoro wydawca zamieścił Pańskie pismo w całości.
2. Pisząc swój tekst nie miałem na uwadze udziału Pana w rekonstrukcji historycznej (tak było na plakacie, choć broniący Pana Andrzej Świderski definiuje już po fakcie to jako inscenizację teatralną; rzeczywiście wystąpił Pan w niej, „wbił się” Pan w zielony waciak odgrywając funkcjonariusza sierżanta MO pod niewłaściwymi drzwiami kamienicy. Mogłem nie poznać, w dodatku był Pan bez okularów, sugestywna kreacja. Gratuluję! Na dowód – uzupełniłem powyższy tekst o dodatkowe zdjęcie z Pańską rolą. Czy to Panu wystarcza?
3. Placówka MR jest jedyną w tym mieście zawodową instytucją, która zajmuje się historią (bo archiwum już nie mamy). Oczekiwałem w tym roku, zeszłym, dwa lata temu…, że będzie reprezentowana w dniu 1. marca pod tablicą pułkownika. OK – wybrał Pan w tym roku formułę „reprezentacji” w widowisku, niech tak będzie. Ale przecież ta placówka to nie tylko Pan.
4. Dobrze, że po telefonicznej rozmowie ze mną (już po imprezie) przyznał Pan powyżej, że „inscenizacja, choć nie odtwarzała wiernie wydarzeń z 1948 r.” Niestety, w scenariuszu Pańskiego autorstwa, zabrakło KOMENTARZA do zgromadzonych widzów, jak było naprawdę. A Pan ma lub powinien mieć tę wiedzę lub sięgnąć do licznych już publikacji na ten temat. W RZECZYWISTOŚCI cała akcja aresztowania trwała około 4 godzin, rodzina była pod kontrolą UB na piętrze, Sawicki zaś w pomieszczeniu banku na parterze. Nie doszło wówczas do żadnego spotkania pożegnalnego na ulicy przed domem. Przecież taki komentarz lektora, już po odjeździe pojazdu z aresztowanym pułkownikiem, zająłby ledwie 40 sekund. A tak? W widzach (zwłaszcza młodych) utrwala się obraz, w dodatku nieprawdziwy, że tak było. Trochę szkoda. Pytani przeze mnie inni uczestnicy rekonstrukcji mówili, że miał się Pan wyrazić, że „nikt się domyśli”. Poszło o umundurowanie, nie do końca zgodną z tamtym okresem. Pech Pana polega na tym, że akurat ja „się domyśliłem” i nie chodzi mi tu o mundury, pojazd, nr bramy na Magistrackiej, lecz o PRAWDĘ. Jeśli rekonstrukcja ma swoje prawa (czasami ograniczone – sprzętowo, kadrowo, scenograficznie etc. – co doskonale rozumiem) to należało uzupełnić ją stosownym komentarzem.
5. Powyższe piszę po rozmowach członkami rodziny śp. Anatola Sawickiego, którzy obejrzeli film w internecie. Są pod dużym wrażeniem całej uroczystości i prosili o podziękowanie wszystkim, którzy wzięli w niej udział. Także przedstawicielom władzy samorządowej Lubania i powiatu.
„Ale przecież Pan wie, że tak nie było” – powiedziała mi w rozmowie Pani Anna, córka pułkownika. Tłumaczyłem jak mogłem, że widzowie stali na zewnątrz, że to tylko rekonstrukcja (choć niezbyt wierna) etc…
Jeśli więc wyciąga Pan, doktor historii, właściwe wnioski – to chodzi mi tylko o prawdę. A ta leżała w Pańskich kompetencjach i… piórze jako autora scenariusza. A konkretnie w krótkim KOMENTARZU, którego niestety zabrakło.
6. Za rok będzie kolejne święto pamięci „wyklętych”. Życzyłbym wszystkim aby przy jeszcze liczniejszym udziale wszystkich. Bo takie uroczystości budują poczucie lokalnej tożsamości. A wiem, jak dwa lata temu zaczynaliśmy.
7. Panu i Pańskiej placówce życzę, aby „żołnierze wyklęci” zajęli godne miejsce w orbicie jej zainteresowań (wystawy, badania naukowe, publikacje, prelekcje, zaplanowane środki na ten cel). Póki co, robi to od kilku lat, niestety, garstka pasjonatów historii i regionalistów, nie mieszcząca się w żadnej formule 1,5 etatu merytorycznego. Szkoda, że z ich dorobku i doświadczeń Pan nie korzysta.
Z poważaniem – Janusz Skowroński, autor artykułu
Brawo panie Januszu, brawo! Czy ukaże się książka o pułkowniku Sawickim?
czemu służą wasze kłótnie? nie lepiej współpracować, szukać, burzyc złe mity i budowac dobro?