Wejście do sztolni pod Kamienną Górą już odkryte
Sztolnie pod Kamienną Górą zostały odkopane. Niestety eksploratorom nie udało się jeszcze wejść do tajemniczych podziemi. Operacja zbadania lubańskich sztolni została zaplanowana na styczeń 2012 r. Obszerną relację z odkrycia wejść opisuje Tomasz Bernacki ze Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc, który kilka miesięcy temu, podczas prac badawczych w Archiwum Państwowym w Lubaniu, znalazł plany sztolni pod Kamienną Górą.
Przy sobotnim (16.12.2011) kopaniu emocje były nie mniejsze niż przy wierceniach, gdyż wówczas było zagadką czy sztolnie zostały wykonane, a teraz jak faktycznie wyglądają. Prace skupiły sporo miłośników odkrywania tajemnic, ba nawet z miejsc odległych o setki kilometrów. Po otrzymaniu zezwolenia od Konserwatora Zabytków, także właściciela terenu – miasta, Stowarzyszenie Miłośników Górnych Łużyc podjęło wczoraj próbę wkopania się do sztolni. Prace nadzorował archeolog mgr Grzegorz Jaworski, sprzęt (koparkę) udostępnił, ba, nawet obsługiwał – p. Andrzej Juncewicz. Za co obojgu oczywiście dziękujemy – gdyż działania te wykonali nieodpłatnie. Spodziewaliśmy się, iż prace ziemne potrwają ze dwa dni, poszły w kilka godzin, choć jeszcze wiele godzin należy poświęcić na odpowiednie uformowanie skarp przed kolejnym wejściem, wywóz ziemi, uporządkowanie terenu.
Prace miały na celu udostępnienie wejścia i sprawdzenie stanu technicznego przy nim, ścian, stopnia ich zachowania. W zasadzie więc był to dzień oczekiwania, obserwacji, wymiany poglądów niż samej eksploracji wewnątrz. Wejście zostało przełożone na termin późniejszy, z uwagi na konieczność uzupełnienia wyposażenia o dodatkowy sprzęt, który zapewni bezpieczeństwo wchodzącym, zwłaszcza w strefie wejściowej. Po zbadaniu i ocenie, wejście zostało ponownie koparką solidnie przysypane urobkiem, aby nie kusiło amatorów przygód, z resztą miejsce będzie dodatkowo obserwowane.
Co ujrzeliśmy po co najmniej 60-ciu latach od ostatniego oglądania tunelu przez ludzi ? (jeśli wejście miało miejsce w 1953r.) Sztolnia o szerokości około 2,5 m, wysokości około 2 metrów. Wydrążona jest tuż pod iłami trzeciorzędowymi, w łupkach ordowickich (odsyłam do przekroju geologicznego w moim artykule „Lubański złoty sen”). Ten typ skał można obserwować np. przy wejściu do dawnej kopalni bazaltu w Jałowcu – naprzeciw PRD. Przy samym wejściu utwory skalne nie były zbyt stabilne, z jednej strony wskutek wcześniejszego zawalenia, z drugiej samych prac ziemnych przy jego odkrywaniu. W dalszej części, na ile udało się rozświetlić, widać, iż tunel niegdyś posiadał co jakieś kilka metrów stemple i drewniane belki na stropie. Dziś miejscami widać obrywy i leżące elementy drewniane na dnie. Stan techniczny nie jest więc dobry i z pewnością niebezpieczny dla osób bez przygotowania specjalistycznego. Trudno się z resztą temu dziwić po prawie 70-latach od jego wykonania, gdy obok w kamieniołomach strzela się do dziś skałę bazaltową (drgania sejsmiczne). Lampa rozświetliła tunel do około 50-70 m , dalej prawdopodobnie był widoczny zawał. Jeśli zawał – to sztuczny czy naturalny ? Tak czy inaczej, liczne szczury widziane wcześniej kamerą podczas wierceń, zniknęły. Gdzie? Okaże się następnym razem.
Dzisiejsze prace pozwoliły odpowiedzieć na pytanie w jakich utworach jest wykonany i jaki jest jego stan techniczny (widoczny na załączonych zdjęciach). Nie będę ściemniał, oceniam go jako zły, bez możliwości udostępnienia publicznego. Niestety wewnątrz nie było widać na dnie nic szczególnego, prócz owych belek. Tyle, tym razem na spokojnie, rzeczowo i bez emocji, choć może zmartwię tym część osób, które oczekiwały już skarbów i sztolni gotowej na przyjęcie turystów.
Myślę, że odsłonięcie sztolni i powyższa relacja pozwoliły też odpowiedzieć na niektóre pytania wcześniej zadane. W kolejnym wejściu będziemy starać się dalej odkryć tajemnicę tunelu i odpowiedzieć na pytania – co zawiera i czemu wejścia do niego zostały zasypane?
Załączam zdjęcia moje i A. Wilczyńskiego. Niestety było je dość trudno wykonać – ze sztolni wypływało ciepłe, wilgotne powietrze, które od razu oblepiało parą zimny obiektyw aparatu. Jednak różnica temperatur była znaczna. W głębi widoczna rura osłonowa po listopadowym wierceniu.
Autor: Tomasz Bernacki