Weekend z historią: Husyci w Lubaniu

profesor Jan Hus
W pierwszej dekadzie XIII wieku, w sąsiednich Czechach z niebywałą siłą narastało napięcie społeczne spowodowane wielowątkowym kryzysem politycznym, gospodarczym i religijnym. Przysłowiową „oliwą do ognia” był dzień 6 lipca 1415 r. Wówczas spalono na stosie w Konstancji rektora Uniwersytetu Praskiego profesora Jana Husa – czeskiego duchownego, filozofa, reformatora kościoła i prekursora protestantyzmu, którego wcześniej obłożono papieską klątwą.
W następstwie spalenia na stosie Jana Husa, w Pradze wybuchło powstanie przeciw katolickiej władzy i kościołowi, które ogarnęło całe Czechy i stało się początkiem tzw. Wojen husyckich.
Po tym bezprecedensowym wydarzeniu, we władztwie Luksemburgów zawrzało. Papież Marcin V upatrując zagrożenie w tym jakże żywiołowym ruchu społecznym jakim byli Husyci, wymierzonym także z ogromną siłą w instytucję kościoła katolickiego – ogłasza słynną „Crux cismarina”, wzywającą chrześcijańskie rycerstwo do krucjaty przeciwko Husytom.

Spalenie Jana Husa na stosie w Konstancji
Inny wielki dostojnik ówczesnej Europy – król rzymski Zygmunt Luksemburczyk, władca znany z twardego charakteru, również podjął zdecydowane kroki przeciwko powstałej sytuacji w Czechach. Splot tych zdarzeń musiał doprowadzić do daleko idącej determinacji obu stron, wywiązały się w związku z tym liczne walki, które przeszły w fazę niemal regularnej wojny, skutkującej także w niszczycielskie wyprawy Husytów na Śląsk i Łużyce.
W pamiętnym dla Lubania roku 1427 nastąpiło kolejne ożywienie idei krucjatowych. Zachodnie rycerstwo postanowiło odnowić działalność związku pod wezwaniem swego patrona św. Jerzego. Wszyscy w nim zrzeszeni zwrócili się z prośbą do papieża o ogłoszenie krucjaty…

Wojska husyckie podczas ataku
Tymczasem już w kwietniu rzeczonego roku, dotarła do lubańskich mieszczan trwożna wieść, że „spanile jizdy” kacerzy i tych wszystkich, którzy w obcej błądzą wierze zbliżają się ku Żytawie (Husyci). Związek Sześciu Miast Łużyckich bronił się dzielnie, ale nie znające litości oddziały husyckie nie dawały za wygraną. Podczas kolejnego wojennego marszu Husytów w drodze na Śląsk, w dniu 16 maja padło miasto Lubań. Armia tzw. „bożych wojowników” zasadziła się pod Lubaniem dzień wcześniej tj. na św. Zofię, cierpliwie wyczekując na akcję zaczepną ze strony miejskich oddziałów zbrojnych. Przyjęta przez nich metoda walki odniosła dlań pozytywny skutek. Bo oto zmęczeni przedbitewnym napięciem Lubaniacy, lekkomyślnie wyszli poza mury miejskie. Husyci wówczas przystąpili do ataku i wraz ze zbrojnymi oddziałami mieszczan wpadli do grodu przez bramę Zgorzelecką i najprawdopodobniej także i przez Nowogrodziecką. O tym, co stało się potem kreśliły dawne karty historii:
„…w czasie wypadu swych ojców i braci, kobiety i dzieci idąc w procesji za duchownymi niosącymi Ciało Zbawiciela obchodzili rynek wśród modlitw i śpiewów pobożnych. Gdy wróg wpadł w obręb murów, gdy znalazł się w mieście, księża wnieśli Świętą Monstrancję do kościoła. Proboszcz Jeremiasz Groll wspiął się na wieżę i zagrzewał głośną modlitwą lubańskich mieszczan do męstwa. Nie było jednak ratunku. Proboszcza ściągnęli husyci z wieży rozerwali końmi”.
Podczas tego ataku kompleks klasztorny Franciszkanów choć dotkliwie splądrowany jeszcze się ostał, ale już bardzo źle miało być kilka lat później, tj. w roku 1431, kiedy to ogłoszono piątą już z kolei krucjatę przeciwko Husytom. Owa piąta krucjata, była konsekwencją klęsk jakich doznały katolickie wojska w starciach z oddziałami husyckimi. Zanim w norymberskim kościele św. Sebastiana wręczono chorągiew krucjatową Fryderykowi Hohenzollernowi, nastąpiło bardzo silne uderzenie armii husyckiej pod wodzą samego Prokopa Wielkiego i Zygmunta Korybutowicza na Dolny Śląsk. Husyci ciągnęli starym szlakiem ku granicy Łużyc. Tu rozdzielili się. Prokop zaatakował Lubań. Zanim jednakże to się stało, mieszczanom udało się przekształcić choćby potrosze/ zabudowę klasztorną na podobieństwo kasztelu. Wielu Lubanian wniosło tam swoje kosztowności, oczekując w gotowości bojowej na nieprzyjaciela. Dowodzenia tą załogą podjął się był Bernard von Uechtritz z Kościelnika.

Historyczna impreza plenerowa nawiązująca do zajęcia przez Husytów miasta Lubań. Wiosna 1929 r.
Ponownie zatem sięgnijmy do dawnego opisu tych wydarzeń:
„… w 1431 roku wojenne chmury nadeszły pod mury Lubania ze wschodu, od Śląska, skąd husyci ze swej zbójeckiej wyprawy powracali. Krwawe łuny stały pod Gościszowem i Mściszowem. Tam palił husyta, tam plądrowały ich hordy. Wkrótce stanęli u lubańskich bram i ich płonące strzały spadły na nieliczne, naprawione naprędce domy sadząc czerwonego kura…i Bernard na radzie wojennej pośpiesznie zwołanej tylko Klasztoru Franciszkańskiego, co swymi grubymi murami był sam przez się twierdzą bronić postanowił”.
Niewiasty zatem wraz z dziećmi pomieszczono zarówno w głęboko osadzonych klasztornych piwnicach jak i przejściu podziemnym, które Franciszkanów z ratuszem łączyło. Capko von Zaan dowodzący Husytami w dniu 17 marca, kategorycznym tonem wezwał obrońców do poddania się. A gdy spotkał się z odmową – i tu ponownie oddajmy głos dziejopisowi:
„rzucił się był on ze swymi hordami do ataku. Szturm następował po szturmie. Husyci przewrócili część muru od wschodu., lecz w nocy z 17 na 18 marca obrońcy mur ten odbudowali./…/Nagle naprawiony naprędce mur zawalił się w tumanach kurzu.Zanim pył opadł Husyci wdarli się przez wyłom do klasztoru”.

Dni Lubania 1987. W czasie spotkań historycznych przybliżano uczestnikom zagadnienia związane z wojnami husyckimi i opowiadano jaką rolę w tym konflikcie odegrał Lubań. Lato 1987 r.
Bernard von Uechtritz zwany „Żelaznym obrońcą Lubania”, musiał zmagać się z przeciwnikami kontynuowania walki uważanej za beznadziejną w zaistniałej sytuacji tym bardziej, że Husyci pomimo mężnej obrony zajęli pomieszczenia klasztorne, a w tym m.in. refektarz i szpital. I jak zapisał skryba od tej chwili:
”…nastał czas mordu. Nie brano jeńca, walkę prowadzono na śmierć. (…)z hukiem Husyci rozbijają bramy i wierzeje klasztornego kościoła”.
Zamieszkujący w nim zakonnicy, tercjarze i inni mieszkańcy szukający w murach klasztornych schronienia, zostali okrutnie wymordowani. Pod ciosami napastników padł także przeor. I jak zanotował kronikarz:
„…tak oto husyci ogniem i krwią mścili swego przywódcę Jana Husa, którego spalono na stosie w Konstancji”.
Bernard von Uechtritz – bohaterski obrońca miasta widział owe husyckie zbrodnie ze szczytu Wieży Brackiej. Liczył jeszcze na odsiecz, na nadejście jakiejkolwiek pomocy. Były to jednakże płonne nadzieje. Husyci wykurzyli opierającą się załogę przy użyciu prochu, żagwiami i płonącą słomą. Pojmali samego Bernarda, jego kapelana i pozostałych przy życiu obrońców. W rzece Kwisie przed Bramą Mikołajską utopiono duchownego. Bernarda wywieziono do Czech. Tam też w husyckiej niewoli dokonał swojego żywota.

13 września 2011 r. Rekonstrukcja historyczna ataku Husytów na Lubań.
A tymczasem kolejna dotkliwa klęska jakiej doznały połączone siły bawarskie, frankońskie, saskie, łużyckie, śląskie i nadreńskie pod Domaźlicami spowodowała, że przesłano husytom tzw.braterskie pozdrowienie, zapraszając ich do rokowań…Natomiast lubańscy Franciszkanie próbowali powoli dźwigać się z ruin…

Bożena Adamczyk – Pogorzelec jest historykiem specjalizującym się w badaniu przeszłości naszego regionu. Była wieloletnim kustoszem Muzeum Osadnictwa Wojskowego, przemianowanego na Muzeum Regionalne w Lubaniu. Dzięki jej inicjatywie Lubań otrzymał ponowny patronat św. Marii Magdaleny.
Autor: Bożena Adamczyk- Pogorzelec