Weekend z historią. 35 lat temu w Berlinie byłem świadkiem zjednoczenia Niemiec
Dzięki Hansowi-Dietrichowi Genscherowi, z którym w Sejmie RP przeprowadziłem tydzień wcześniej wywiad, znalazłem się nocą z 2 na 3 października 1990 roku pod Reichstagiem, by z odległości 10 metrów móc patrzeć na rozjaśnione twarze Kohla, von Weizsäckera, właśnie Genschera. W dwumilionowym zgiełku przeszczęśliwych Niemców zgromadzonych na Placu Republiki, raz po raz strzelały niemieckie i radzieckie jeszcze szampany.
Połowa Placu była niemal całkowicie zadymiona od fajerwerków i wybuchających duszących gardła rac. Nie sposób było wykonać dobrych reporterskich zdjęć, zupełnie nie było słychać przemawiających polityków.
Lipsk rozpoczął rewolucję
9 października 1989 r. miała miejsce 70-tysięczna demonstracja ludzi ze świecami w Lipsku. Miesiąc później 9 listopada rozwalono mur berliński. W historiografii niemieckiej to wydarzenie określa się terminem Wende czyli Przełom. Chociaż przecież 18 stycznia 1989 r. lider SED Erich Honecker i przywódca NRD ogłosił wszem i wobec, iż mur berliński będzie stał najmniej „50 a nawet 100 lat”, a trzy tygodnie później 6 lutego tegoż roku pod berlińskim murem zastrzelono ostatniego enerdowca, który chciał przepłynąć Szprewę. Łącznie pod przeklętym murem zginęło 78 osób. Z 7 na 8 października – w 40-lecie NRD – podczas brutalnej interwencji komunistycznych sił porządkowych zatrzymano 700 osób.
Miesiąc później 8 listopada politbiuro powierzyło funkcję sekretarza generalnego Egonowi Krenzowi. 28 listopada kanclerz Helmut Kohl podczas posiedzenia Bundestagu przedstawił dziesięciopunktowy program „Konfederacji Niemiec”.
3 grudnia 1989 r. Egon Krenz staje na czele szpicy enerdowskiego politbiura. Swoje posady tracą w tym dniu m. in. Erich Honecker, Willi Stoph (ówczesny premier), Erich Mielke (szef Stasi) i urodzony oraz wychowany w Lubaniu Heinz Kessler (naczelny dowódca sił zbrojnych NRD). Niemal jednocześnie zaczynają się rozmowy „okrągłego stołu”, w których bierze udział 30 osób także z opozycji i kościołów. Przed Wigilią 22 grudnia Helmut Kohl, enerdowski premier Hans Modrow oraz burmistrz Berlina Walter Momper otwierają dla pieszych Bramę Brandenburską.
W nowym roku 1990, dokładnie na 18 marca zwołano po 40 latach pierwsze demokratyczne wybory w enerdowskich Niemczech. Zwycięstwo odniósł ,,Konserwatywny Alians” CDU/DSU – 47,7 % głosów, SPD dostała 24,8 % głosów i komuniści 16,3 % głosów. W tej sytuacji Izbie Ludowej NRD nie pozostało nic, tylko uznać zwycięstwo sił demokratycznych i połączyć się z Bundesrepubliką. Decyzję tę podjęto 23 sierpnia z sugestią, iż historyczne wydarzenie będzie miało miejsce 3 października. No i mamy jeszcze długo oczekiwane krymskie spotkania „największych” w dniu 12 września 1990 roku, tj. ową słynną konferencję zjednoczeniową „2 plus 4” – z udziałem delegacji USA, Związku Radzieckiego, Francji i Wielkiej Brytanii oraz dwóch państw niemieckich, która pozwoliła na zrzeczenie się praw i odpowiedzialności za Niemcy i Berlin przez mocarstwa. To faktycznie zwieńczyło koniec podziału Niemiec.
Niesamowita noc
Glejt z Federalnego Prasowego Biura pozwalał memu kierowcy podjeżdżać coraz bliżej i bliżej pod Reichstag. Sympatyczny policjant pozwolił nam w końcu na zaparkowanie naszej wysłużonej Warszawy całej obklejonej plakietkami Presse. Co chwilę ktoś częstował mnie sowieckim szampanem względnie sektem. Ruda dziewczyna zaciągnęła mnie do tańca. Chłopak w kowbojskiej kurtce zaczął śpiewać „Einichkeit und Rech und Freiheit” („Jedność, sprawiedliwość i wolność”).

Autor jest działaczem społecznym i wieloletnim dziennikarzem nieistniejącego już „Słowa Powszechnego”. Był również redaktorem naczelnym „Tygodnika Śląskiego”.
Komentarze
Weekend z historią. 35 lat temu w Berlinie byłem świadkiem zjednoczenia Niemiec — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>