Uniegoszcz – odzyskana tożsamość
Rozmowa z Piotrem Dumanowskim, autorem książki „Uniegoszcz dziedzictwo przeszłości”
Na okładce książki widnieje logo Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. W jaki sposób pomogło to książce?
W sposób fundamentalny! Bez wsparcia finansowego z FIO, zebrany materiał być może nigdy nie ujrzałby światła dziennego i zginął gdzieś w szufladach mojego biurka. Pozostając znany jedynie autorowi i wąskiemu kręgowi znajomych. Wiemy przecież wszyscy, jak trudno dziś wydać książkę i z czym to się wiąże. Te fundusze z projektu sprawiły, że ta wiedza może być rozpowszechniona, a świadomość regionalna może wzrastać! I życzyłbym sobie, by tak się właśnie działo. Może ta publikacja pozwoli nam lepiej zrozumieć naszą teraźniejszość, a w przyszłość kroczyć bardziej świadomie i odpowiedzialnie?
Książka imponuje rzetelnością zebranego materiału. Zapewne trwało to długo. Wśród źródeł, z jakich korzystałeś, podajesz m.in. wywiady i rozmowy. Czy była jakaś szczególna?
Oj tak! Udało się zgromadzić naprawdę sporo przeróżnych materiałów. Wymagało to wielu miesięcy ciężkiej pracy, poświęconego czasu, pomocy wielu osób, a czasem sporych nakładów finansowych. Ale dzisiaj mogę powiedzieć, że było warto! A źródła były rozmaite: polskie i zagraniczne archiwa, biblioteki, obszerna literatura, zbiory prywatnych kolekcjonerów oraz instytucji, a przede wszystkim dawni i obecni mieszkańcy. Publikacja jest więc nie tylko efektem pracy autora, ale i pomocy osób oraz przychylności instytucji. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że bez tego książka by nie powstała.
Co do rozmów i wywiadów. Dużo i długo by na ten temat opowiadać. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zarówno Niemców, jak i Polaków. Ich osobiste wspomnienia przekazane mi ustnie czy to w formie korespondencji, ich życiowe historie, spokojnie mogłyby posłużyć jako materiał do kolejnych publikacji. Chciałbym tu wymienić Panią Jutę Sauerwein ze Stadtbergen koło Augsburga. Jej zawdzięczam bardzo dużo. Ze szczegółami opowiedziała mi o przedwojennych dziejach Uniegoszczy oraz o własnej rodzinie i swoim życiu. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Wiele także dzięki temu zrozumiałem. Zacząłem trochę inaczej patrzeć na niemiecką historię tej ziemi. Naturalnie, trzeba podkreślać historyczną prawdę i oczywiste fakty, bez tego nie sposób niczego zbudować. Uważam jednak, że nie możemy trzymać się stereotypów i uprzedzeń, lecz musimy patrzeć wnikliwiej i głębiej, z empatią.
Jeśli chodzi o moich polskich rozmówców, to byłem pod ogromnym wrażeniem choćby opowieści Pana Józefa Kmiecia, który mieszka tu, w Uniegoszczy. Opowiedział mi o piekle Syberii, o trudach repatriacji, o ciężkim życiu w Uniegoszczy w pierwszych latach po wojnie.
Wszystkie wywiady czy korespondencje miały dla mnie ogromną wartość. Nie tylko wzbogaciły książkę, ale stały się dla mnie prawdziwą lekcją historii i życia.
Cieszy szczególnie rozdział o historii parafii. To pionierskie badania tego tematu i uzasadniona pochwała w przedmowie ks. prof. Koguta do Twojej książki.
Podstawą do napisania książki była moja praca magisterska pt. Z dziejów kościoła parafialnego pw. Narodzenia NMP w Lubaniu Uniegoszczy, która powstała na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, na seminarium naukowym z Historii Kościoła na Śląsku i pod kierunkiem ks. prof. dr hab. Mieczysława Koguta. Czułem, że muszę zająć się tematem historii mojej rodzinnej parafii, tym bardziej że dotąd wiedza w tym zakresie była bardzo ograniczona, lakoniczna i nieusystematyzowana. W trakcie kwerendy udało mi się odnaleźć bardzo wiele informacji, które po selekcji złożyłem potem w całość. Naturalnie nie sposób opisać wszystkiego, wybrałem to, co uważałem za najważniejsze. W tej kwestii pozostało jeszcze wiele do zbadania. Niestety, wiele cennych materiałów zaginęło bezpowrotnie. Wciąż odchodzą również i naoczni świadkowie wydarzeń z przeszłości…
Ks. prof. Kogut jest dla mnie swego rodzaju mentorem, jeśli chodzi o opisywanie dziejów śląskich (i nie tylko) wspólnot parafialnych. Napisał już kilkanaście publikacji na ten temat. Stąd jego osoba oraz doświadczenie, które posiada, były dla mnie niezwykle cenną pomocą. Ponadto jest bardzo rzetelnym i wymagającym człowiekiem, co myślę, że wyszło mi, a przede wszystkim samej książce tylko na dobre.
Aż się prosi, aby zasygnalizowane na łamach niektóre wątki pogłębić badawczo. Choćby grupa konspiracyjna „Walka o lepszą przyszłość Polski”. Temat podziemia niepodległościowego 1945-1956 w Lubaniu i okolicach to trudny temat, o którym wciąż mało wiemy.
Zgadzam się w zupełności. Ta publikacja daje nam jedynie ogólny obraz całości dziejów. Wiele kwestii z konieczności zostało jedynie delikatnie zarysowanych. Wciąż tak niewiele wiemy o najdawniejszych dziejach samej miejscowości oraz tutejszej parafii. Funkcjonowania tu majątku ziemskiego oraz losy jego poszczególnych właścicieli to tematy, które aż proszą się o pogłębienie i dalszą kwerendę. Interesujące byłoby również dokładne zbadanie i opisanie historii tutejszej wspólnoty protestanckiej, skupiającej się przez stulecia przy Kościele Ewangelickim Marii Panny w Lubaniu. Bardzo ciekawe są sylwetki poszczególnych proboszczów, tak Niemców jak i Polaków. Często były to niezwykłe osobowości, którym należy się szczególna uwaga. Także i dzieje szkolnictwa są warte zainteresowania, a zwłaszcza postać charyzmatycznego kierownika szkoły podstawowej w Uniegoszczy, pana Edwarda Jóźwickiego, wybitnego nauczyciela, wychowawcy i pedagoga wielu pokoleń, żołnierza Armii Krajowej, konspiratora i harcerza. Według mnie jego postać zasługuje na osobną publikację.
Co do działania na terenie Lubania i powiatu lubańskiego podziemia niepodległościowego w latach 1945-56 to wiemy na ten temat wciąż bardzo mało. Wciąż jest to temat trudny, czasem niewygodny, a nawet kontrowersyjny. Może brakuje nam tutaj pewnego dystansu czasowego? Ciężko powiedzieć. Dokumenty z pewnością są i będą, choć wiele przepadło bezpowrotnie. Gorzej z ludźmi, świadkami tamtych wydarzeń. I tu chyba jest problem. Oni często ciągle boją się mówić o takich sprawach. Choć minęło już wiele lat żyją w jakimś strachu, obawie przed konsekwencjami tamtych działań. W trakcie moich poszukiwań dotarłem do kilku takich osób. Sądzili przeważnie, że obecnie to nie może już nikogo zainteresować. Kiedy jednak opowiadali mi o tamtych powojennych latach, okazywało się, że pamiętają bardzo dużo i są prawdziwym skarbcem żywej historii. Trzeba przy tym wszystkim brać również pewną poprawkę na te opowieści i konfrontować je z faktami czy dokumentami, co niestety nie zawsze jest możliwe…
Jak docierać do świadków tych powojennych wydarzeń? Z pewnością osobiście i w pewien sposób konspiracyjnie, z ogromnym wyczuciem, szacunkiem i delikatnością. A czas na to już naprawdę najwyższy, bo ci ostatni świadkowie odchodzą od nas niemal każdego dnia…
Jak książkę przyjmują mieszkańcy Uniegoszczy? Jest dużo uwag, uzupełnień?
Spotykam się na razie z samymi dobrymi i bardzo dobrymi opiniami. Osoby z którymi rozmawiałem podkreślają, że książka jest bogato ilustrowana i zawiera sporo interesujących i nieznanych dotąd szerzej historycznych faktów, które dotyczą właśnie tego miejsca. Ponadto usłyszałem też, że jest napisana bardzo ciekawie, nie zanudza i z przyjemnością można ją poczytać sobie np. do poduszki. Tak zawsze rozumiałem właśnie historię i w ten sposób starałem się pisać tę książkę. Nie jako zbiór jedynie suchych dat i faktów, ale zajmującą i pasjonującą opowieść o życiu ludzi. Myślę więc, że ta publikacja jest interesująca zarówno dla znawców tematu, jak i przeciętnego laika.
Oczywiście mieszkańcy rozwijają także poszczególne wątki; pojawiają się nieznane dla mnie dotąd informacje czy materiały; rodzinne pamiątki, które na pewno będą systematycznie gromadzone i archiwizowane. To zainteresowanie oraz pochlebne recenzje są dla mnie w tym wszystkim największą nagrodą.
Gdzie można dostać książkę? Wiem, że nie jest sprzedawana.
Książka jest zasadniczo adresowana do mieszkańców Uniegoszczy, bowiem to ich dotyczył projekt. Jednak myślę, że po rozdaniu obowiązkowych egzemplarzy dla mieszkańców, każdy zainteresowany będzie mógł otrzymać tę publikację, rzecz jasna zupełnie za darmo.
Zapraszam więc po odbiór wszystkich chętnych od 15 lipca na plebanię przy kościele parafialnym w Lubaniu-Uniegoszczy! I zapraszam do lektury.
Rozmawiał Janusz Skowroński