Stankowice i Henryków Lubański. Czar dawnych kronik
Coraz częściej lokalni pasjonaci historii odkrywają nowe fakty, związane z miejscem swego zamieszkania. I co istotne, nie ukrywają ich przed światem a natychmiast – w różnej formie – prezentują współmieszkańcom. Okazją są liczne festyny, lokalne rocznice czy dożynki. Efekty swoich odkrywczych dociekań umieszczają w internecie, co inspiruje do poznawania wiedzy i poszukiwań innych, zwłaszcza młodych. Poprzez zainteresowanie lokalną historią wzrasta tożsamość miejsca, w którym żyją.
Jedną z takich okazji było 60-lecie szkoły podstawowej w Stankowicach (gmina Leśna). Wśród licznych atrakcji, na zorganizowanej wystawie pojawiła się karty ze szkolnej kroniki. Założonej już 5 września 1946 roku przez Jana Jawornika, pierwszego dyrektora szkoły powszechnej w ówczesnej Rzece. W tym dniu w obecności władz świeckich i kościelnych uroczyście rozpoczęto pierwszy nowy rok szkolny.
„Doniosły akt poświęcenia i otwarcia tutejszego zakładu jako publicznej szkoły powszechnej zakończono wspólnym odśpiewaniem Roty i hymnu państwowego”
– czytamy w kronice. Rotę śpiewano przy innych okazjach – świętach szkolnych i kościelnych – zawsze na ich zakończenie. Pierwsza Komunia Św. miała miejsce w Rzece 31 maja 1947 roku, a już trzy dni później w szkole odbyła się „akademia ku czci Najświętszej Marii Panny Niepokalanej, na której Komitet Rodzicielski podjął dziatwę śniadaniem”. Miesiąc później z dwudniową wizytą przebywał w gminie Leśna administrator apostolski Dolnego Śląska ks. Karol Milik, który m.in. „przybył do szkoły w Rzece, gdzie udzielił błogosławieństwa zgromadzonym dzieciom dla lepszego wykonywania obowiązków i otrzymania owoców swej pracy”. Dyrektor – kronikarz dostrzega czyny, który do dziś budzą podziw. Notuje wiosną 1948 roku, że na Dzień Lasu uczniowie wysadzili na granicy gromady Stankowice (bo tak przemianowano dotychczasową Rzekę) 5200 drzewek „mających stanowić symbol-las przyszłym pokoleniom”.
Krzysztof Rozenbajger, kierujący obecnie Społeczną Szkołą Podstawową w Stankowicach, organizator jubileuszowych uroczystości zauważa z żalem, że odnaleziona kronika nie miała później swego kontynuatora. Dotychczasowy „po wytężonej blisko 3-letniej pracy udaje się na niwę szkolną do Radogoszczy pow. Lubań” – brzmi ostatni wpis dyrektora-kronikarza. Reszta kartek w kronice jest pusta. Dyrektor Rozenbajger liczy na to, że szkolne kroniki za czasów następców Jana Jawornika były także prowadzone i kiedyś się odnajdą.
Podobnie światło dzienne ujrzała ostatnio pierwsza Kronika Parafialna Henrykowa Lubańskiego, o której wiadomo było tylko tyle, że ją prowadzono. Potem słuch o niej zaginął na lata. Nowy proboszcz, ks. Piotr Wojcieszek zmobilizował parafian do inwentaryzacji zasobów. Nigdy wcześniej jej tu nie przeprowadzono. W trakcie prac, Jacek Jaworski, sekretarz rady parafialnej, odnalazł kronikę. I od razu nadał jej drugą młodość. Przy okazji zbudował nawet stronę internetową (www.henrykowlubanski.parafialneinformacje.pl), gdzie zamieścił poszczególne strony odnalezionej kroniki. Można obejrzeć ciekawe obrazy z życia parafii czy zdjęcia obiektów kościelnych zaraz po II wojnie, wykonane obiektywem pierwszego, powojennego proboszcza, ks. Franciszka Wołoszczuka. Jacek Jaworski, policjant z zawodu, ocenił fachowo, że z kroniki wycięto w przeszłości 11 kartek ze zdjęciami. Gdzieś krążą po Henrykowie i u kolekcjonerów.
– Mam nadzieję na poruszenie sumień i zwrot brakujących zdjęć – mówi Jaworski.Zachowana kronika obejmuje dziesięć pierwszych lat Henrykowa 1946 – 1956. Początek zdjęciowy w sieci został pokazany, teraz pora na teksty, bo oprócz zdjęć ważne jest słowo pisane – dodaje Jacek Jaworski.
A ksiądz Wołoszczuk był skrupulatnym kronikarzem i dokumentalistą. Przeglądając jego dawne fotografie, wrażenie robi ogrom prac, jakie wykonano przez pierwszych 5-6 lat w zniszczonym przez wojnę kościele. W samym Henrykowie walki wiosną 1945 roku były wyjątkowo zacięte. Jacek Jaworski już myśli o stworzeniu na plebanii zaczątków lokalnego mini-muzeum. I obiecuje, że będzie co pokazać. Bo wieś od samego początku była katolicka, nawet przed wojną nosiła nazwę Katolisches Hennersdorf i związana z dobrami lubańskich Sióstr Magdalenek. Przed przyszłorocznymi uroczystościami ustanowienia św. Marii Magdaleny od Pokuty patronką Lubania, Henryków Lubański swoją odkrytą historią chciałby się w ten sposób wpisać w program lubańskich obchodów.
- Kiedy Stankowice były Rzeką
Tekst i zdjęcia: Janusz Skowroński