Smog to nośnik COVID-19!
Epidemia COVID-19 spowodowałA, że walka ze zmianami klimatycznymi i smogiem przesunęła się na drugi plan. Z drugiej strony koronawirus dał nam olbrzymią wiedzę na temat roli smogu. Ograniczyliśmy emisję, poprawiliśmy stan zdrowia Polaków i dzięki temu wprowadziliśmy jako społeczeństwo znaczące oszczędności finansowe.
Już na samym początku pandemii naukowcy zauważyli, że zamykanie fabryk, spowolnienie aktywności gospodarczej i ograniczenia w transporcie przyczyniły się do poprawy jakości powietrza. Po raz pierwszy zaobserwowano to na zdjęciach satelitarnych NASA w chińskiej prowincji Hubei, gdzie wybuchła pandemia.
Opublikowany w listopadzie raport Europejskiej Agencji Środowiska – „COVID-19 i środowisko Europy: skutki globalnej pandemii” – potwierdza, że pandemia i wynikające z niej ograniczenia przyniosły krótkoterminowe pozytywne skutki dla środowiska również w Europie. Przełożyły się one do tymczasowej poprawy jakości powietrza, niższych emisji gazów cieplarnianych i niższych poziomów zanieczyszczenia hałasem, choć były i negatywne konsekwencje, takie jak zwiększone wykorzystanie jednorazowych tworzyw sztucznych.
Polacy muszą sobie uświadomić, że to nie z powodu samego koronawirusa, ale z powodu koronawirusa nałożonego na sytuację smogową w roku ubiegłym umarła największa liczba osób od czasu II wojny światowej. Przyczyniło się to też do zmniejszenia dzietności, przez co w Polsce ubyło w ubiegłym roku 20 tys. ludzi. To tak, jakby z mapy Polski zniknął Lubań. Zatem nasza populacja wyraźnie się zmniejszyła.
Do tych statystyk przyczyniły się koronawirus i niewydolność systemu ochrony zdrowia, ale jeszcze przed pandemią Ministerstwo Zdrowia szacowało, że rokrocznie smog zabija w Polsce ok. 67 tys.osób. Jak podkreślają pulmonolodzy, w trakcie pandemii ma on szczególnie fatalne skutki. Nie tylko przyczynia się do zgonów i chorób wywołanych złą jakością powietrza, ale też sprzyja przenoszeniu nowego wirusa.
Wiedzieliśmy o tym już przed pandemią. Wcześniejsze badania od dawna pokazywały, że w okresie wzrostu zanieczyszczeń powietrza, czyli w okresie grzewczym, wzrasta liczba przeziębień i infekcji wirusowych i bakteryjnych.
Już w marcu 2020 r. pojawiły się dane naukowców z Włoch, pogrążonych w pierwszej fali pandemii, z których wynikało, że zawarte w smogu pyły zawieszone PM2.5 i PM10 w odpowiednich warunkach pozwalają nowemu wirusowi pozostawać w powietrzu od kilku godzin do nawet kilku dni. Naukowcy zaobserwowali też, że istnieje wykładnicza korelacja między przypadkami infekcji COVID-19 a stężeniem pyłów PM10 i PM2.5.
Bakterie i wirusy do rozwoju nie potrzebują chłodu, wręcz odwrotnie – wolą cieplejsze temperatury, aby się dobrze rozwijać. Dlaczego zatem w okresie grzewczym mamy więcej infekcji? Otóż dlatego, że jesteśmy mniej odporni, broniąc się przed inwazją z zewnątrz w postaci smogu i zanieczyszczeń powietrza.
Te zanieczyszczenia pyłowe odgrywają podwójną rolę: z jednej strony drażnią i uszkadzają nasz nabłonek oddechowy, a każda taka uszkodzona struktura jest bardziej podatna na wniknięcie bakterii i wirusa. Po drugie – pyły, które penetrują pęcherzyki płucne, są olbrzymie w stosunku do cząsteczki bakterii czy wirusa, więc one się na tych pyłach osadzają. Można powiedzieć, że pyły są „taksówką”, którą bakterie i wirusy „wjeżdżają” do naszego organizmu. Nie zdajemy sobie sprawy, że jeżeli tych pyłów nie byłoby w powietrzu, wirus nie miałby na czym osiąść.
Kończąc, musimy zdać sobie sprawę, że jeśli nie będziemy generować smogowych aerozoli, spalając złe jakościowo materiały, do tego w starych piecach, to ograniczymy znacznie jeden z nośników wirusów. Dzięki temu do jesieni możemy mieć spokojniejszy okres – odpowiedni do tego, żeby zaszczepić możliwie jak największą część osób i zwiększyć odporność, bo jesienią znowu może czekać nas wzrost zachorowań, analogicznie do poprzedniego roku.

Zbigniew Madurowicz jest pasjonatem historii, publicystą i regionalistą związanym ze Stowarzyszeniem Miłośników Górnych Łużyc. Z wykształcenia jest cenionym farmaceutą i Wiceprezesem Zarządu Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej.
Zbigniew Madurowicz
NO. teraz tak! Wiadomo .dlaczego produkcja rowerów w Chinach spadła, a u Nas niewydolność służby zdrowia na pierwszych stronach gazet. W Finlandii brakuje skoczków, W Hiszpanii araby są babami, W lewackiej Kalifornii aktory żyją sto lat, a społecznościówki weszły do łóżek. Z taką błyskotliwością można daleko zajść, zwłaszcza na jesieni. Na szczęście wszystko idzie w cyfre ,gdzie nie ma ani wirusów ani pyłów, ani linii kolejowych.