Śladami Bitwy Lubańskiej – z pamiętnika poszukiwacza cz.III (WIDEO)
Śladami Bitwy Lubańskiej – z pamiętnika poszukiwacza cz.III
Ciężka artyleria w Godzieszowie – cz.2
Jak zatem widać, ciężkie haubice B-4 spędziły na północ od Lubania niespełna miesiąc czasu. Zlokalizowane przeze mnie stanowiska to 4 pozycje ogniowe w rejonie Czerwonej Wody i kolejne 4 na wschód od Godzieszowa. Usytuowanie stanowisk w Czerwonej Wodzie to klasyczna litera „L” dłuższym bokiem skierowana na południe (Lubań), a krótszym na zachód. Natomiast w Godzieszowie jest to „łamaniec” w kształcie litery „Z” dający możliwość prowadzenia ognia zarówno na południe jak i na zachód. Do stanowisk ogniowych wynikających z sowieckiej mapy sztabowej, zlokalizowanych na południowym skraju Borów Dolnośląskich w rejonie Wykrot i Zagajnika, nie dotarłem.
Jaki był udział tej ciężkiej artylerii w walkach lubańskich? Zasięg ostrzału haubic do 15 km wskazuje, iż wszystkie w/wymienione jednostki mogły spokojnie ostrzeliwać cały teren walk na północ od Lubania, z samym miastem włącznie. Jednak praktyka wskazuje, iż ze względów kosztowych, logistycznych itd. z tego typu artylerii korzysta się rzadziej. Tak było i pod Lubaniem. Trudności z zaopatrzeniem w amunicję w tym okresie walk (np. dziennik bojowy 4 Artyleryjskiej Dywizji Przełamania na dzień 19 lutego 1945 r., a więc na czas walki pod Lubaniem podaje zerowy zapas amunicji kalibru 203 mm, później uzupełniony do stanu 0,65 jednostki ognia) spowodowały, jak przypuszczam, raczej sporadyczne prowadzenie ognia. W praktyce na szczątki rozerwanej amunicji od tych dział natrafiłem jedynie w rejonie Wzgórz Sławnikowickich jak również wzdłuż szosy Bolesławiec-Zgorzelec, na zachód od Godzieszowa.
Czy Lubań był ostrzeliwany z tej broni – tego niestety nie udało mi się potwierdzić. Wiadomo, iż wczesnym rankiem 27 lutego 1945 r. miasto zostało poddane zmasowanemu ostrzałowi artyleryjskiemu z użyciem artylerii korpuśnej 7 Korpusu Pancernego Gwardii z 3 Armii Pancernej Gwardii. Artyleria korpusu to już ciężkie kalibry, a więc w ostrzale musiały wziąć udział armaty D-1 kal. 152 mm ze 194 Brygady Artylerii Polowej oraz wyrzutnie rakietowe M-13, potocznie zwane Katiuszami, z 440 Samodzielnej Dywizji Moździerzy Gwardii i z 91 samodzielnego pułku moździerzy gwardii.
Warto zaznaczyć, iż wyrzutnie M-13 strzelały pociskami kalibru 132 mm, a więc znacznie większymi niż np. powszechniej operujące również podczas walk lubańskich wyrzutnie M-8. Dyszę – silnik po eksplozji od pocisku RS-132 (reaktywnyj snariad – pocisk rakietowy) potwierdzającą ostrzał miasta tego rodzaju bronią odnalazłem kiedyś na peryferiach Osiedla Waryńskiego. Oczywiście w kanonadzie z 27 lutego zapewne brały też udział pomniejsze jednostki artylerii polowej wchodzące w skład artylerii korpusu, których tutaj z wiadomych powodów nie będę wymieniał, jak również pojazdy artylerii pancernej czyli działa szturmowe SU-122 czy SU 85 (384 pułk ciężkiej artylerii pancernej gwardii i 1419 pułk średniej artylerii pancernej).1 Jak pamiętamy tego dnia przeprowadzono również pierwszy zmasowany nalot lotniczy na miasto, podczas którego zbombardowano dworzec kolejowy oraz fabrykę Gema-Werke przy ul. Kopernika.
Pisząc o obecności ciężkich haubic B-4 w Bitwie Lubańskiej nie mógłbym nie wspomnieć o jeszcze jednym istotnym fakcie, który nie daje mi spokoju, a który sugeruje (oczywiście ze sporym znakiem zapytania) obecność Młotów Stalina w walkach o nasze miasto. Otóż jakiś czas temu w Pisarzowicach natknąłem się na liczne szczątki rozerwanego wybuchem pocisku ciągnika S-65 Staliniec. Historia poszukiwań tego ciekawego pojazdu pod Lubaniem, który podczas II Wojny Światowej o dziwo bardziej przysłużył się Niemcom niż Rosjanom, to temat na osobny artykuł i film zarazem, ale teraz chciałbym wspomnieć o tym fakcie w nieco innym kontekście.
Otóż gdy przeglądamy zdjęcia archiwalne z haubicą B-4 podczas transportu, to w 90% przypadków działo podąża na holu właśnie ciągnika S-65. Pozostałe 10 % to jeszcze cięższe ciągniki artyleryjskie jak np. Komintern czy Woroszyłowiec. Czyżby zatem do pisarzowickiego Nonenbusch, kilkadziesiąt metrów od strategicznej szosy do Godzieszowa, gdzie przecież B-4 miały swoją bazę, podciągnięto najcięższą sowiecką artylerię z zamiarem użycia jej do ostatecznego przełamania oporu obrońców Lubania? Tego nie wiemy, materialnych dowodów nie udało się odnaleźć i pytania pozostają.
Wracając do Godzieszowa warto jeszcze dodać, iż na skraju wsi zainstalowano również baterie artylerii przeciwlotniczej. W raportach bojowych 1346 pułku artylerii przeciwlotniczej z dni walk o Lubań aż roi się od zapisanych gęstym, drobnym maczkiem zdań z meldunków otwarcia ognia do samolotów bojowych Luftwaffe nadlatujących z zachodu. Kilka z nich jakoby miało być zestrzelonych w obszarze powietrznym Wykroty – Godzieszów – Bielawa i choć pozostałości części wraków udało się już zlokalizować, to jednak w dalszym ciągu trwają poszukiwania kolejnych.
Tak więc strategicznie położona wieś na skrzyżowaniu dróg prowadzących z jednej strony z Bolesławca do Zgorzelca, a z drugiej z Lubania do Węglińca, pełniła znaczącą rolę w planach dowódczych obydwu walczących stron. Rozlokowanie wokół niej najcięższych jednostek sowieckiej artylerii w jakiś sposób dowodzi, iż wioska miała stanowić granicę nie do przebycia. Tam należało zatrzymać niemieckie natarcie, które mogło odciąć operujące już na przedpolach Zgorzelca brygady 6 Korpusu Pancernego z 7 Armii Pancernej Gwardii gen. Rybałki, a także jednostki 52 Armii gen. Korotiejewa. Siły te posuwając się na zachód bardziej na północy z końcem lutego 1945 r. doszły już do linii rzeki Nysy Łużyckiej.
Autor: Jarosław Ludowski