Rozkaz: Wysadzić mosty! cz. 1
Historia lubańskich mostów to historia i tragiczna zarazem i niedopowiedziana. Dwie drogowe i jedna kolejowa przeprawy na Kwisie, oddzielające Lubań od Uniegoszczy, bardzo szybko podzieliły los spalonego miasta. Już 21 lutego 1945 roku mosty przestały istnieć i jednostkom sowieckim atakującym miasto pozostało albo przejść rzekę dalej na północy od Lubania albo budować przeprawy pod ogniem nieprzyjaciela. Ale po kolei.
Rosjanie siłami 56. Brygady Pancernej Gwardii i 23. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej 7. Korpusu Pancernego Gwardii, dotarli na przedmieścia Lubania, a konkretnie do Uniegoszczy, w nocy z 16 na 17 lutego 1945 roku. Trasy podejścia to obecna ul. Różana od strony Radostowa oraz ul. Dolna od strony Nawojowa Śląskiego.
Jak pamiętamy jednostki sowieckie rozlokowały się na terenie parafii katolickiej w dawnym Bertelsdorf (Uniegoszcz) oraz na przyległych posesjach m. in. na tyłach leżącej nieopodal gospody Zur Schweiz. Tu ustawiono baterie haubic (jedną na terenie ogrodów parafialnych, a dwie na tyłach gospody), z których rozpoczęto ostrzał miasta. Ogień korygował ulokowany na wieży kościoła obserwator. Następnie Rosjanie z marszu próbowali przedostać się przez most na Kwisie przy ul. Różanej, dawnej Nikolai Vorstadt. Duża presja atakujących i silny ogień z flanek spowodowały, iż dowódca obrony Lubania mjr Tschuschke doszedł do wniosku, iż nie utrzyma przeprawy i podjął decyzję o jej wysadzeniu.
Mimo to natarcie jest kontynuowane. Piechota próbuje się przebić po gruzach zwalonego mostu, a 3 czołgom udaje się przejść Kwisę po dnie. Jest to możliwe dzięki wysadzeniu przez saperów stromych brzegów rzeki i ułożeniu na dnie ciężkich, dębowych desek zabranych z pobliskiej fabryki. Czołgi przebijają się na teren Parku Ludowego gdzie w praktyce utkną na dobre. Tą drogą nie udaje się dalej nacierać do miasta, więc siły sowieckie wzdłuż rzeki ul.Główną poruszają się na południe, w kierunku dużego mostu na Kwisie przy ul. Warszawskiej, dawnej Greifenberger Strasse. Zaciekłe walki o zdobycie tej przeprawy trwają dwa dni.
Trzeba przy okazji wspomnieć, iż natarcie sowieckie w tym rejonie odbywa się pod ciągłym silnym ogniem niemieckich obrońców. Trwa równolegle zażarta walka o leżącą za plecami Rosjan górę Hof-berg (tłum. Dworska Góra obecnie Góra Ostróżek) zdobywaną przez siły 9. Korpusu Zmechanizowanego, o której pisałem w poprzednich swoich artykułach na łamach PL http://www.lubanski.eu/bitwa-o-ostrozek-cz-1/. Góra została w pełni opanowana przez Rosjan dopiero w nocy z 28 lutego na 1 marca.
Wskutek braku możliwości utrzymania Neue Grosse Brucke dowództwo obrony Lubania w dniu 19 lutego podejmuje decyzję o wysadzeniu dużego mostu na Kwisie. Szczegóły tej decyzji znamy dzięki relacji byłego Volkssturmisty Ericha Altmana, który otrzymał polecenie przekazania rozkazu o zniszczeniu przepraw oddziałom saperów. Grupa Altmana przebywała na tyłach browaru Germania, do niedawna przychodni kolejowej przy ul. Warszawskiej.
“19 lutego jeden feldfebel pojawił się w naszej piwnicy i głośno zawołał:
– Volkssturm do komendanta
Ponieważ pozostałych dwóch było nie było na miejscu, padło na mnie. Komendant był bardzo podekscytowany i energiczny:
– Proszę natychmiast przekazać moje polecenie:
1. Komando Grinen Baum w Uniegoszczy wysadzić most
2. Komando na moście kolejowym do Jeleniej Góry – to samo polecenie
Jeśli wrócisz bez wykonania zadania, odpowiesz za to głową. Na zewnątrz czeka kierowca, który przewiezie cię do strefy niebezpiecznej. Wykonać.
Kierowca wywiózł mnie z zaplecza „Germanii” (dawny browar przyp. red.) na ulicę Gryfowską. Za chwilę dostrzegłem przed sobą most, z którym mam skończyć, ostrzeliwany ze wszystkich stron! Byłem w trudnej sytuacji, wiedziałem gdzie jest wróg ale czy komando saperów znajduje się jeszcze na pozycji bojowej? Przełamując strach w postawie pochylonej jak pod naporem wiatru dotarłem do początku mostu gdzie przywitał mnie feldfebel komanda saperów:
– Dzięki Bogu – powiedział – nareszcie! Nie damy rady dłużej zatrzymywać Rosjan i możemy zostać odcięci. (…)
Wracałem szczęśliwy i gdy byłem w połowie drogi na pozycję bojową mostu kolejowego usłyszałem trzy silne detonacje co utwierdziło mnie w przekonaniu, że pierwszą część rozkazu wykonałem.”
Tak kończy się historia mostów drogowych na Kwisie. Wraz z obłędną decyzją o ich wysadzeniu jednocześnie bezpowrotnie do historii w niebyt przeszedł jeden z cenniejszych zabytków Lubania, mianowicie kratownicowy most przy ul. Różanej. Niemiecka kronika filmowa pokazuje przez chwilę marne szczątki tejże kratownicy zalegające w korycie rzeki. Dziś w tym miejscu funkcjonuje tradycyjny, żelbetowy, jak setki mu podobnych most drogowy, spełniający jak najbardziej swoją funkcję, ale …
Z kolei duży most przy ul. Warszawskiej w latach 50-tych został zastąpiony przez nowy, który choć bliźniaczo podobny, to jednak różni się w szczegółach od tego przedwojennego. Jednak jest wcale nie mniej urokliwy, choć w porównaniu do mostu kratownicowego, jaki stał kilkaset metrów dalej i został przez Niemców przebudowany bodaj w 1914 roku, jest na pewno brzydszy. Za tydzień przybliżę Państwu historię zniszczeniu mostu kolejowego na Kwisie w dzielnicy Księginki (niem. Kerzdorf).
c.d.n.
Autor: Jarosław Ludowski