Pociąg specjalny w Lubaniu (WIDEO TV Lubań)
Działacze lubańskiej Lewicy, witali w mieście pasażerów specjalnego pociągu wyborczego z przedstawicielami partii socjalistycznych z Polski, Niemiec, Francji i Czech. Pociąg do Lubania przyjechał z Berlina i po drodze zatrzymywał się m.in w Poznaniu i Zielonej Górze.
W Lubaniu wsiadła do niego kandydatka do Europarlamentu Małgorzata Sekuła – Szmajdzińska. po Pociąg z Lubania odjechał do Jeleniej Góry, by stamtąd wyruszyć do Liberca w Czechach.
Obszerną relację z wydarzenia wyemituje już niebawem TV Lubań:
Takie pociągi z Berlina/Drezna do Szklarskiej Poręby powinny jeździć przez cały rok, przynajmniej w weekendy. Już 100 lat temu Mieczysław Orłowicz relacjonował:
“W dni powszednie specjalne pociągi turystyczne przyjeżdżały tu rzadziej, w niedziele i święta prawie co kilka minut. Jedne z nich przyjeżdżały na końcową stację – Karpacz, drugie na inną końcową stację – Szklarska Poręba. Większość wychodziła z Berlina, mniej – z miast saskich, czyli z Drezna, Lipska, Chemnitz albo Hale.
Z każdego pociągu wysypywało się jakieś 500 albo 600 podróżnych. W rezultacie przyjeżdżało na każdą stację po 20 takich pociągów, z których wysiadało w Karpaczu i Szklarskiej Porębie po 12 tysięcy turystów w przybliżeniu.
Cała ta gromada rzucała się w Karkonosze, projektując do wieczora zrobić długą grzbietową wycieczkę z Karpacza do Szklarskiej Poręby, lub ze Szklarskiej Poręby do Karpacza w zależności od miejsca przybycia.”
Dzisiaj granice w Europie praktycznie nie istnieją, ruch z Niemiec w Karkonosze byłby co najmniej taki sam jak nie większy. Widzą to lokalne władze, które starają się o powrót takich pociągów. Szkoda, że nie widzą tego władze województwa. Te w ogóle niewiele widzą na Dolnym Śląsku poza Wrocławiem i jego najbliższymi okolicami. Na czym cierpi całe województwo. “Śniadanie w Berlinie, obiad w Karkonoszach”. Tak realne, trzeba tylko zmienić mentalność osób rządzących województwem.
A może śniadanie w Poznaniu i we Wrocławiu, a obiad w Karkonoszach?
Z Wrocławia to niech sobie jeżdżą na Ślężę i we Wzgórza Trzebnickie, my powinniśmy ściągać bogatych turystów z Niemiec. Skoro jest taka możliwość, to czemu nie? To już nie te czasy gdy granica stanowiła jakąś przeszkodę. Teraz jedyną przeszkodą jest mentalność (władz województwa).
Prawdziwą przeszkodą jest brak infrastruktury. Jeżeli już w Karkonosze to do Czech. Polska jest co najwyżej jednodniową atrakcją podczas pobytu.
Infrastruktura do Szklarskiej Poręby jest wystarczająca. Do Karpacza też będzie jak się wyremontuje linię (jest w planach reaktywacja). My mamy dużą przewagę jeśli chodzi o czas dojazdu. Do Szklarskiej Poręby czy Karpacza dużo szybciej dojedzie się z Berlina albo Drezna niż do Szpindlerowego Młyna, Pecu Pod Śnieżką czy Harrachowa. Czas to dostrzec i zacząć wykorzystywać zamiast narzekać że turyści z Niemiec wolą jeździć do Czech.
Jeśli uważa Pan, że jest wystarczająca, to gratuluję dobrego samopoczucia.
@Andrzej Ploch: Linia kolejowa do Szklarskiej Poręby została wyremontowana kilka lat temu. Czego by pan jeszcze chciał? Proponuję zacząć jeździć pociągami a dopiero potem o nich pisać, zamiast pleść takie banialuki o kolei sprzed kilkunastu lat, jak pan to robi. To tak jak ten nowy prezes Kolei Dolnośląskich, który od 10 lat nie jechał pociągiem. Pan mógłby być jego zastępcą.
@Andrzej Ploch: To już jest możliwe od dawna. Jesteś widzę za utrzymaniem status quo, ale są ludzie, którzy chcieliby, żeby region się rozwijał. I chwała im za to! Karkonosze były i są najbliższym od Berlina, Drezna tak wysokim pasmem górskim, wręcz idealnym na narty zimą. A latem wędrówki piesze i rowerowe. Poczytaj opracowania z historii i geografii.
Wiem, przez dziesięć lat wydawałem czasopismo “Karkonosze”. Problem raczej w tym, że z Poznania i Wrocławia to po śniadaniu można co najwyżej na kolację i to jak ma się szczęście i przeżyje podróż.
Co za bzdury. Z Wrocławia do Szklarskiej Poręby pociąg jedzie 3 godziny. Można nie tylko przyjechać na obiad, ale nawet na drugie śniadanie. Z Poznania wsiadając rano w “Kamieńczyk” można być w Szklarskiej nieco po 12:00. W sam raz na obiad. Kiedy ostatni raz jechałeś pociągiem? Którejś podróży nie przeżyłeś?
Ostatnio gdy zdecydowałem się na powrót ze Szklarskiej Poręby koleją na trasie Szklarska-Jelenia podstawiono zastępczo autobusy. Kłopot w tym, że wszyscy się nie zmieścili i autobus musiał zrobić dodatkową pętlę. Półtorej godziny “w plecy”. Te trzy godziny są zdecydowanie przereklamowane.
To pretensje kieruj do przewoźnika, że urządza takie cyrki. W każdym razie to nie jest problem z infrastrukturą, tylko przewoźnikiem. Jeśli z Berlina albo Drezna jeździłyby Koleje Niemieckie, to na pewno takich cyrków by nie było, bo Niemcy zupełnie inaczej podchodzą do pasażerów.
Świetna inicjatywa! Brawo! Bezpośrednie pociągi z Berlina/Drezna do Jeleniej Góry powinny jeździć całorocznie, a w sezonie turystycznym do Szklarskiej Poręby i po remoncie torów do Karpacza. W Czechach od dawna jeżdżą pociągi z Drezna do Liberca. Czesi na tym korzystają, bo Niemcy jeżdżą tam gdzie są połączenia, a Polacy tylko oblizują się smakiem bo u nas “nie opłaca się”. Marszałka trzeba pogonić ze stołka i zatrudnić kogoś z szerszymi horyzontami, to może coś ruszy w tym temacie.
Koleje niemieckie też się spozniaja i to mocno wiem kilka razy już jeździłem Niemcy też się spozniaja kradną oszukują i są też OK ludzie jak inni co ma do tego podejście lub sprzęt
W kolejach niemieckich przede wszystkim traktują pasażera serio, a u nas wciąż pasażer jest tylko dodatkiem dla kolejarzy, mimo że nazwy spółek się zmieniają. Bodajże w ubiegłym roku do Szklarskiej Poręby przez kilka miesięcy jeździł na ostatnim wieczornym i pierwszym porannym kursie autobus, bo Koleje Dolnośląskie chciały zaoszczędzić na kursach i opłatach dworcowych. Oczywiście zazwyczaj spóźniony. W Niemczech taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Jest przewoźnik który po wygranym przetargu podpisuje umowę z władzami regionu na określony zakres usług i z tego jest rozliczany, a nie tak jak u nas że wszystkie połączenia obsługuje spółka marszałkowska bez żadnego przetargu, czyli de facto marszałek sam rozlicza spółkę, której jest właścicielem. Fikcja a nie kapitalizm.