„OPERACJA FALA” – premiera w piątek. U nas fragment przeczytaj już dziś
Na najbliższy piątek 22.04. o godz. 17.00 w lubańskim ratuszu (Galeria „Nad schodami” – MiPBP) zaplanowano spotkanie autorskie z Januszem Skowrońskim, dziennikarzem i autorem książek z zakresu literatury faktu. To tam będzie miała premiera jego najnowszej książki, która rozgrywa się… w tymże samym ratuszu oraz w siedzibie lubańskiej bezpieki równo 45 lat temu. O książce już wspominaliśmy. Jak zawsze u tego autora – nowe, nieznane fakty i dokumenty, nowe spojrzenie na historię lokalną, skonfrontowaną po latach ze wspomnieniami świadka.
Tym książka zaskakuje, pobudza do refleksji i daje do myślenia. Nie tylko o ówczesnej młodzieży lubańskiej. Jako pierwsi – za zgodą Agencji Wydawniczej CB Warszawa – publikujemy jej fragment. Błędy ortograficzne w dokumentach SB nie pochodzą od redakcji, są pamiątką” tamtej nowomowy i stylu relacjonowania zdarzeń. Zaznaczono je w nawiasach [!]
ap
. Sfrustrowana młodzież imponuje w środowisku…
Lubań dnia 3.maja 1971 roku
PLAN
Wstępnych czynności zmierzających do ustalenia sprawców wykonania i wywieszenia flagi z emblematem swastyki.
W dniu 1. maja 1971 stwierdzono ze nieznani sprawcy, lub sprawca wywiesił flagę z emblematem swastyki na widok publiczny na Ratuszu w Lubaniu. W toku czynności ustaleniowych na miejscu dokonanego przestępstwa stwierdzono:
Flaga ze swastyką została wykonana najprawdopodobniej na jeden lub dwa dni przed pierwszym maja, Wskazuje na to świerzy[!] ścieg maszynowy na częściach przyszywanych- nici ściegu nie były zabrudzone. Sprawca musiał być osoba młoda w wieku około lat 18– lub więcej w pełni sprawny fizycznie i dostatecznie obeznany z warunkami wejścia na wieżę. Wskazuje na to ze osobnik miał pełne rozeznanie wnętrza wieży, wiedział o tym że są tam tylko drabiny. Osoba nie znająca wnętrza wieży niemogła[!] się tam poruszać pewnie bez światła. Wyjść na wysokość 25 metrów do kopuły wieży było by niemożliwe bez dokładnego rozeznania.
Sprawca posiada maszynę krawiecka najprawdopodobniej jest jej właścicielem gdyż wykonanie flagi zajęło mu około 2 godzin pracy. W miejscu dostępnym dla osób trzecich wykonywać tego nie, mógł gdyż czas pracy mógł by spowodować ze osoby nie zainteresowane mogły by zauważyć wykonywanie flagi. Właściciel maszyny pod nieobecność innych domowników mógł spokojnie wykonywać zamierzony cel.
Sprawca / sprawcy/ działał świadomie z pewna doza celowych zamierzeń. Przemawiające za tym fakty wyboru dnia 1 Maja liczył na zgrupowanie większej ilości społeczeństwa. Przygotowywał sie do tego wykonując flagę. Dobór miejsca świadczy o tym ze liczył na wywołanie zamieszania w społeczeństwie.
W obecnej chwili nie można określić czy działanie to było z pobudek politycznych ,osób z środowiska niemieckiego lub proniemieckiego. Czy też jest to działanie sfrustrowanej młodzierzy [!], liczącej na zainponowanie[!] w swoim środowisku negatywny postępowaniem wobec społeczeństwa i władz terenowych.
Bezwzględu[!] na to jakie były pobudki działania sprawcy lub sprawców, wywołało to w społeczeństwie miasta Lubania wiele komentarzy i wniosków np. że działa zorganizowana akcja elementów niemieckich i tym podobnie. Społeczeństwo domaga sie ujawnienia sprawców.
Wzwiązku[!] z tym wytypowano do sprawdzenia operacyjnego następujące osoby:
1.element proniemiecki -znany nam z poprzedniej wrogiej działalności a to:
a/ Dehmel Stefan – narodowość niemiecka bezpaństwowiec a wiec wrogo- ustosunkowany do PRL. Odbył 3 lata więzienia za wroga rewizjonistyczna propagandę i wystąpienia Publiczne.
b/ Hoks Karol -narodowości niemieckiej były żołnierz formacji SS, wrogo nastawiony do ludności polskiej i PRL. Element awanturniczy
c/ Przybyła Werner – narodowość niemiecka repatriant [!] wrogo usposobiony do PRL i ludności polskiej, element awanturniczy.
2.element narodowości niemieckiej posiadający powiązania z NRF zamieszkujący w pobliżu Rynku tj. miejsca wywieszenia flagi.
Ridel Egon ul. Engelsa 13
Szymańska Regina ul. Wąska Nr 2a
Machnica Wilchelmina[!] ul. Tkacka Nr 7
Schnabel Marta ul.
Strank Ursula zam. Bracka
Mende Elżbieta ul. Rynek 13
Wers Jozef ul. 1 Maja.
Niektóre z tych osób były odwiedzania przez Ob.[ywateli] NRF lub same wyjeżdżały do NRF.
3.Element z pośród[!] młodzierzy[!] chuligańskiej z grupy która organizowała ucieczki zagranice[!] do NRF :
a/ Wierzbicki Jerzy – polak[!] odbywał karę więzienia za włamania, organizował ucieczkę zagranice do NRF.
b/ Łasek Krzysztof – polak[!] odbywał karę w domu poprawczym w Świdnicy za włamanie do magazynu broni i kradzież broni.
c/ Schabowski Leszek – polak[!] karany domem poprawczym kary nie odbył za włamanie do magazynu broni i kradzież takowej .
d/ Bodo Albert – polak[!] kontakt uciekinierom do NRF Kamińskiego i Furmanka,
e/ Zieniowicz Marian kontakt uciekinierów do NRF Kamińskiego i Furmanka.
Oprócz wytypowanych osób zwrócić uwagę na element chuligański pozostający w zainteresowaniu KPMO w Lubaniu.
4/ Sprawdzić wytypowane osoby zwracając szczególna uwagę:
A/ czy w dniu 30.kwietnia przebywały one w domu lub były nieobecne w miejscu zamieszkania – jeśli przebywały poza domem sprawdzić alibi gdzie i u kogo w jakim celu. Szczególna uwagę zwróci na godziny późno wieczorne.
b/ W czasie prowadzenia rozpoznania przez rozmowy operacyjne z osobami-zamieszkującymi w pobliżu Ratusza zwrócić szczególna uwagę ,czy mieszkańcy tego rejonu nie zauważyli kogoś z wytypowanych osób w pobliżu ratusza w godzinach wczesno wieczornych lub późnym wieczorem zwrócić również uwagę na godziny wczesno poranne dnia 1. maja 1971.
c/ Podjąć kontakty z pośród[!] elementu niemieckiego i proniemieckiego oraz chuligańskiego, po przez[!] które dążyć do rozpoznania osób objętych sprawdzeniem.
Rozpoznanie prowadzić siłami całego referatu Sł.[użby] Bezp[ieczeństwa] oraz wykorzystać możliwości referatu kryminalnego KPMO oraz dzielnicowych.
St. Insp. Operacyjny Sł. Bezp.
kpt. Bronisław Nowak
*
– W materiałach SB przeczytać można, że wytypowano was bardzo szybko. Jeszcze nie było pewności, że to w, jednak od razu znaleźliście się w kręgu podejrzanych. Ktoś „przy okazji” przypomniał sobie o epizodzie z magazynkiem broni.
– Tak. Chodziło o Ligę Obrony Kraju. Kilka lat wcześniej miało miejsce to zdarzenie. Wynosiłem broń z ich magazynku. W konsekwencji trafiłem do poprawczaka.
– Kto wynosił? Pan i Leszek?
– Nie, Leszka przy tym nie było. Był za to niejaki Wierzbicki, starszy od nas. Później utonął w Bałtyku chcąc wydostać się z Polski. Kajakiem zamierzał popłynąć do Szwecji. Muszę wyjaśnić, że istniały dwa magazynki broni. Pierwszy z nich na Podwalu, obok dzisiejszej „Solidarności”. Tam mieścił się klub LOK-u. Z gruzów wyjęliśmy parę cegieł i magazyn był nasz. A w nim sportowe kbks-y i… cukierki. Pewnie przygotowane na nagrody. Także namiot. Rozbiliśmy go lesie, postrzelaliśmy sobie na wiwat. Złapali nas od razu. Wierzbicki dostał za to wyrok, bo był pełnoletnim. Ja małolat miałem lżej. Trafiłem jedynie pod nadzór kuratora.
– A drugi magazyn broni?
– Znajdował się w budynku milicji na Sikorskiego w Lubaniu. I obrobiliśmy go, bo był pełen broni ostrej.
– Co proszę!? Jak to możliwe?
– Normalnie, weszliśmy do środka. Ja i Rysiek Latkowski.
– A milicyjny dyżurny co na to? Nie widział czy przysnął?
– Nie, nic z tych rzeczy. Nawet przywitał się z nami i zaprosił do środka. Znali mnie, przecież nosiłem im wcześniej wódkę. Banda pijaków była z tych moich znajomków – milicjantów. Nawet sam zacząłem z nimi popijać. I stamtąd wynieśliśmy dwa pistolety maszynowe. Miałem klucze od magazynu, to po cichu otworzyliśmy go. Milicjanci popijali i nic nie zauważyli. Na drugi dzień wróciliśmy na komendę, bo okazało się, że wzięliśmy złą amunicję. Ponownie dostałem się do magazynku i zabrałem co trzeba. W mieście za kilka dni zrobiła się strzelanina z tego powodu.
– Jak to strzelanina!?
– Przy budynku naprzeciw sądu. Latkowski wpadł na pomysł, że sobie postrzelamy. Na ostro. I wyszła z tego afera. Pół miasta milicją obstawiono. W przejściu dla pieszych, gdzie jest skrót z sądu na Spółdzielczą a obok mieściła się wówczas biblioteka, zrobiła się strzelanina. Latkowski wycelował w jednego z milicjantów. Trafił w czapkę. Wystarczyło dwa centymetry niżej i byłaby tragedia. Nie wiedzieliśmy, że był nim Rysiek Chorążewski. Całkiem porządny gliniarz w tamtych czasach. Chronił nas nawet przed ubekami. Koledzy uciekli do piwnicy. Tam zgarnęli ich milicjanci. Chłopaki dostali po osiem lat, bo pełnoletni byli i poszli siedzieć do Sztumu. Za czynną napaść na funkcjonariuszy. „Przykleili” im do tego wyroku udział w nielegalnej organizacji. Ja w tej strzelaninie nie brałem udziału. Ale i tak na półtora roku trafiłem do Świdnicy. Do poprawczaka. Za ten magazynek LOK-u. Wróciłem w 1968.
– Jerzego Wierzbickiego kojarzono jednak z wywieszoną flagą i od razu wzięto „pod lupę”. Potwierdza to kolejny dokument.
Lubań, dnia 4 maja 1971 roku
T a j n e
I Z-ca Komendanta Miasta i Powiatu MO
do Spraw Służby Bezpieczeństwa
w Wałbrzychu
Referat Służby Bezpieczeństwa w Lubaniu prowadził operacyjne rozpracowanie na fakt wywieszenia w dniu 1.05.1971 roku flagi z emblematami swastyki.
Wśród osób podejrzanych znajduje się również ob. Jerzy Wierzbicki, s. Stanisława (…) zam. Lubań (…) Wg niepotwierdzonych informacji Wierzbicki Jerzy podając swoje alibi wyjaśnia, że w dniu 30.04.1971 roku około godziny 1800 wyjechał z Lubania pociągiem PKP do Wałbrzycha i przebywał tam wraz ze swoją narzeczoną Ł. Ł. (…) u jej rodziców, zam. w Wałbrzychu (…) do dnia 2.05.1971 roku.
W związku z tym uprzejmie proszę o sprawdzenie czy w podanym czasie Wierzbicki faktycznie przebywał u rodziców narzeczonej, tj. u ob. Ł. A. Na okoliczność tę proszę przeprowadzić rozmowę z Ł. A. i domownikami.
O wyniku proszę nas poinformować.
I Zastępca
Komenda Powiatowego MO
ds. Służby Bezpieczeństwa
w Lubaniu
mjr J. Kapica
*
– Jurek Wierzbicki kilka lat później skończył tragicznie. Już wspomniałem. W Bałtyku, kiedy próbował przepłynąć kajakiem z Polski do Szwecji. Był kilka lat ode mnie starszy. Matka Jurka pracowała na Grunwaldzkiej. Muszę wyjaśnić, że tamto zdarzenie nie miało z nami żadnego związku. Ani z wywieszona przez nas flagą. Kilka lat wcześniej, kiedy trafiliśmy do Majewicza, do magazynku LOK-u, to i owszem. Niepokorny był ten Jurek. Stale miał obsesję wyjazdu za granicę, wręcz ucieczki z Polski. Fantazjował o jakichś kanałach przerzutowych przez zieloną granicę. Chłopaki z mojego kręgu – udając, że na wycieczkę – pojechali sprawdzić, te jego niby-kanały. Okazały się wielką lipą, więc odsunęli się od niego. Kanał przerzutowy jednak rzeczywiście istniał.
– Przez granicę?
– Tak. Rozpoczynał się w Warszawie. I Furmanek z Kamińskim uciekli z Polski tą drogą. Znam szczegóły, bo z Lubania pojechaliśmy pociągiem do Warszawy. W czwórkę. Oni dwaj, ja i jeszcze jeden kolega. Wzięli nas na przetarcie szlaku, abyśmy wiedzieli na przyszłość, jak to się robi. Kamiński miał w Warszawie obgadane wszystko z pewnym kolejarzem. Brał za to kasę. Pociąg był relacji międzynarodowej, z Warszawy do Monachium. Na dwie godziny przed odjazdem, kiedy skład stał jeszcze na bocznicy, należało chłopaków schować w wagonie. A konkretnie – ukryć pod sufitem. Całość przykręcić śrubami. No to przykręcałem. W ten sposób obaj wyjechali z Polski.
W zachodnich Niemczech ktoś im skrytkę odkręcił i tak trafili do obozu przejściowego. Monachium albo Pullach, już nie pamiętam. Mieli tupet. Wysłali z tego obozu kartkę do Lubania z pozdrowieniami. Prosto do Kapicy, szefa bezpieki. On strasznie się wkurzył i zrobił się szum. Roztrzęsiony Kapica zebrał lubańską młodzież na świetlicy. Ze czterdziestu nas było, niektórych widziałem po raz pierwszy. Kapica „wstawił” nam umoralniającą gadkę. Wówczas zrozumiałem, że Furmankowi i Kamińskiemu udało się przedostać na Zachód. Zaś lubańscy ubecy pojęli, że pod ich nosem istnieje jakiś kanał przerzutowy. Ale nic poza tym. Żadnych szczegółów, którędy przebiegał. Byli wściekli. Rozpytywali nas o obu uciekinierów. Nadaremnie. Z tego, co mi wiadomo, Furmanek trafił później do Izraela. Chyba na pochodzenie (…)