Miejscowy Piotruś Pan
Kim jest Piotruś Pan? Piotruś Pan to tytułowy bohater powieści szkockiego powieściopisarza i dramaturga J.M. Barriego. Mały sfrustrowany chłopczyk, który nie chce dorosnąć i uciekając na wyspę o nazwie Nibylandia, pragnie schować się przed problemami, a generalnie przed dorosłością.
Otoczony wróżkami, elfami, syrenami i krasnoludkami buduje swój obraz cudownego świata, tracąc kontakt z rzeczywistością. Piotruś Pan to w głębi duszy skrzywdzone dziecko, które rozwój emocjonalny zakończyło na etapie nastolatka.
Spróbujmy przełożyć to na naszą rzeczywistość i odnieść do tytułu. Nasz Włodarz, to typowy Piotruś Pan. Sfrustrowany, pełen kompleksów człowiek, który nie chce zrozumieć czym jest dorosłość i odpowiedzialność za losy miasta i jego obywateli. Stworzył z miasta swoją Nibylandię.
Czy Państwo to zauważyliście? Liczne pokazy: wjazd Goethego, Anny Jagielonki, Jana Kapistrana, nalot bombowy na miasto itd. Zauważmy, jak nasz miejscowy Piotruś Pan często się przebierał, wczuwał w rolę bohaterów, angażował, podniecał (zauważmy kolejny raz; czy zwykły człowiek, umieszczałby setki zdjęć by przedstawić dane wydarzenie? Myślę, że trzydzieści zdjęć by wystarczyło).
Nie ma oczywiście nic złego w dążeniu do spełniania marzeń, w wyprawie dookoła świata ani w ułańskiej fantazji od czasu do czasu. Co jednak, gdy ktoś przedkłada swoją przyjemność (BARDZO KOSZTOWNIE) nad zobowiązania wobec innych? Igrzyska dla ludu robił już niejaki Cezar, robi i nasz Dobrodziej, a miasto po prostu się zwija, ubożeje (patrz miejsce naszego miasta w rankingu niezależnej gazety samorządowej – Wspólnota – na 2500 tyś gmin w Polsce nasze miasto miejsce najdalsze miejsce – BRAWO PANIE BURMISTRZU!).
Piotruś Pan, czytaj Burmistrz naszego miasta, tak mocno zamknął się na swojej wyspie Nibylandii, że zerwał wszelkie kontakty z burmistrzami i wójtami sąsiednich gmin, a mówiąc inaczej obraził się na nich, rezygnując całkowicie z posiedzeń w ZGK (organizacji niezwykle ważnej w zakresie kreowania pozytywnego wizerunku gmin, zdobywania unijnych pieniędzy, tworzenia inwestycji, bowiem w grupie zawsze łatwiej).
Piotruś Pan, zerwał także wszelkie kontakty z miastami partnerskimi w Niemczech, Dani, na Litwie. Piotruś Pan zlikwidował także kontakty w ramach zagranicznych i krajowych targów turystycznych i gospodarczych. Przestał wyjeżdżać w delegacje służbowe, a jako dobry włodarz powinien szukać nowych pomysłów, rozwiązań, patrzeć jak inni przeprowadzają reformy w swoich miastach. Nie szkoda pieniędzy, które dobrze wydane zaowocują po tysiąc kroć, prawda?
A co nasz samorządowiec na to? Zamknięty w swoim wyimaginowanym świecie (TYLKO DLACZEGO MY MIESZKAŃCY MAMY ŻYĆ NA TEJ UTOPIJNEJ WYSPIE WRAZ ZNIM!), otoczony wspomnianym elfami, krasnalami, wróżkami (asystent, co niektóre panie urzędniczki, towarzystwo z Centrum, które zapomniały jaka jest ich statutowa działalność i pozostali żołnierze), oznajmił, że zaoszczędził na delegacjach i wyjazdach służbowy (O ZGROZO, CÓŻ ZA MYŚLENIE), czyli potwierdził, swoje zaściankowe myślenie, a losy Lubania i jego rozwój jest mu obojętny. Co zatem pozostawi po sobie NASTĘPNYM POKOLENIOM? Co my powiemy naszym wnukom, gdy zapytają się, dlaczego Lubań stał się takim zapyziałym miasteczkiem?
Miejscowy Piotruś Pan ucieka więc przed problemami, wyzwaniami, chowa się przed rozmowami, byciem dorosłym, mądrym i odpowiedzialnym ojcem grodu.
Na koniec porównajmy portret psychologiczny Piotrusia Pana i odnieśmy go do naszego Włodarza : cyt. „Piotruś Pan rozkwita, gdy widownia się nim zachwyca. Jest tak zauroczony sobą, a raczej swoim wizerunkiem, że chciałby ten zachwyt dzielić z innymi (pokazy, przebierania się, tysiące zdjęć w lokalnych mediach, tworzenie kampanii za NASZE PIENIĄDZE). Tak naprawdę jest niepewny swojej wartości, więc szuka jej potwierdzenia w oczach innych. Gdy widownia klaszcze, on karmi swoje ego – „jestem wspaniały”, „ludziom podoba się to, co robię”. Piotruś uwielbia hałas, tłum, odgłosy, fajerwerki. Dlaczego? Ponieważ cisza zmusiłaby go do głębszego myślenia, przyjrzenia się sobie, a tego bardzo unika”.
Ten obraz jednak wcale nie jest śmieszny. Jest wręcz tragiczny. Znam naszego miejscowego Piotrusia Pana dosyć dobrze i wiem, że jego fantazja jest bezpieczna tylko w jego głowie. Nie daj Boże, żeby wyszła poza nią, nie daj Boże.
PAS
Rewelacyjna psychoanaliza! Gratuluję autorowi artykułu. Jestem pod wrażeniem. I oczywiście bardzo zgadzam się z ostatnim akapitem: ten obraz niestety nie jest śmieszny, chociaż prawdziwy…
Wiele rzeczy można kupić za pieniądze. Na pewno można kupić ludzi, którzy napiszą każdą historyjkę.
Nie można za to kupić wyobraźni, iskry Bożej i prawdziwej sympatii innych i Ty powinieneś o tym pamiętać, mroczny, smutny, zgorzkniały Kapitanie Haku… i Twoja „dzielna” drużyna piratów też.
PS. Jak zwykle mam prt sc tego co napisałem, jeśli znów wpis zostanie wyedytowany w sposób sugerujący, że zawarłem w swojej wypowiedzi jakieś mroczne i zakazane treści, sprawa szybciutko pokaże się wszędzie indziej.
Rozumiem, że Pana sugestie o kupowaniu i podpłacaniu klakierów opierają się na autopsji? Sądzi Pan innych po znanych widocznie Wam praktykach…No niestety, błądzi Pan. Mój kandydat nie musi ubiegać się do takich metod! I nie jest ani smutny, ani zgorzkniały- przeciwnie…
Taką analizę to ktoś wcześniej powinien z robić. Aż dziw bierze że na naszego Piotrusia dało się nabrać tylu mieszkańców miasta.