Lubańska przypowieść o wędrujących butach. Cz. III – śladami Żyda tułacza i elfów
W książce „Tajemnice Kamiennej Góry w Lubaniu”, poruszyłem temat XVII-wiecznej lubańskiej legendy o butach oficerkach wędrujących późną jesienią po Kamiennej Górze. Bardzo poruszyła mnie ta opowieść z uwagi na zakorzenienie w prawdziwych wydarzeniach historycznych, ale z dodatkiem pewnego mistycyzmu czy kabały, przeplatających się tradycjach biblijnych i pogańskich. Postanowiłem do niej powrócić po kilku latach i dopisać trzecią część do już dwóch prezentowanych na moim blogu: luzacja.blogspot.com . Zachęcam również do przeczytania dwóch pierwszych części tutaj i tujaj , aby w pełni zrozumieć wyjątkowość tej lubańskiej legendy – pisze zanany lubański regionalista, publicysta i badacz historii Lubania oraz Łużyc Tomasz Bernacki.
Motyw biblijny „wiecznego Żyda”
Lubańska przypowieść o wędrujących butach skupia w sobie kilka różnych mitycznych i biblijnych wątków. Na jej biblijne korzenie zwrócił uwagę już w 1861 roku filolog Johann Georg Theodor Gräase (1814-1885). Pochodził z miasta Grimma koło Lipska. Saksoński historyk literatury, badacz legend, studiował w Lipsku filozofię, filologię i archeologię. W 1855 roku wydał monumentalne dzieło „Der Sagenschatz des Königreichs Sachsen”, zawierające około 1000 legend z obszaru Saksonii, a następnie w latach 1868/1871 wydał kolejną publikację „Sagenbuch des Preußischen Staates” aż z 2206 sagami z terytoriów pruskich, w tym 6 z Lubania. Wśród zebranych opowieści mieszały się tradycje chrześcijańskie i pogańskie, a także germańskie ze słowiańskimi. W opracowaniu z 1861 roku dotyczącym niemieckiej przypowieści „Ewige Jude” (Legenda o Wiecznym Żydzie) przypisał do tego kręgu także lubańską legendę, zwracając uwagę na brak możliwości odkupienia winy przez dragona (za Gräase J.H.G.T., Der Tannhäuser und Ewige Jude: Zwei deutsche Sagen in ihrer Entstehung und Entwicklung historisch, mythologisch und bibliographisch verfolgt und erklärt, 1861 s. 120). W lubańskiej legendzie mamy więc szewca, który zna kabałę (zaklęcia), a tak właśnie często przedstawiano Żydów i symboliczną, wieczną wędrówkę butów, a w zasadzie przeklętego dragona (jego urwanych nóg w butach).
![]() |
„Żyd wieczny tułacz” François-Joseph-Aimé Georges de Lemud, ryt. Willmann, wyd. Perrotin, ok. poł. XIX w. |
Najstarsza przypowieść o Żydzie Wiecznym Tułaczu (ang. Wandering Jew, niem. „ewige Jude”) znana jest z manuskryptu Flores Historiarum, spisanym w angielskim klasztorze Św. Albana w 1228 roku przez mnicha Rogera of Wendover. Opowieść tą przedstawił mnichom przebywający tam wówczas arcybiskup Armenii. Otóż mnisi zapytali się czy widział Józefa z Arymatei, który podobno znał Chrystusa i żył do czasów współczesnych. Arcybiskup odpowiedział wówczas, iż osobiście widział jedynie wędrującego żydowskiego szewca imieniem Cartaphilus, który podczas drogi na Golgotę uderzył Chrystusa i krzyknął „Idź szybciej, Jezu! Idź szybciej! Po co chodzisz?”, na co Jezus miał odpowiedzieć „Będę stał i odpoczywał, ale ty będziesz trwał do Dnia Ostatecznego”. Po tej klątwie, po jakimś czasie Żyd nawrócił się na chrześcijaństwo. Opowieść musiała roznieść się po całej Europie, gdyż jeszcze w XIII wieku „wiecznego Żyda” widziano we Włoszech i Wiedniu, a w kolejnych wiekach w całej Europie.
Motyw ten zapewne wywodzi swe korzenie z Ewangelii wg św. Mateusza 16:28: „Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim” . Aureliusz Prudentius Clemens (ur. 348 po Chrystusie) pisze w swojej Apoteozie (ok. 400 r n.e.): „Z miejsca na miejsce bezdomny Żyd błąka się na nieustannie zmieniającym się wygnaniu, od czasu, gdy został oderwany od siedziby swoich ojców i cierpiał karę za morderstwo i zabrudzone ręce krwią Chrystusa, którego zaprzeczył, płacąc cenę grzechu. ” [13]
Najczęściej Żyda opisywano jako sandalarza (szewca), handlarza, a czasem zamiennie jako odźwiernego Piłata. Nadawano mu różne imiona, choć w XVII wieku zaczęto go nazywać często imieniem biblijnym z kręgu kultury perskiej – Ahaswerus, a więc żydowskim imieniem króla Persów – Kserksesa. Imię to pojawiło się w 1602 roku, gdy ukazała się w Niemczech broszura opisująca historię, iż pół wieku wcześniej biskup Hamburga spotkał w kościele skruszonego „wiecznego Żyda” imieniem Ahaswerus. W tym samym wieku w samych Niemczech powstało około 40 różnych wydań tej przypowieści. Do wątku „wiecznego tułacza” i nieśmiertelności szczególnie chętnie powracano w okresie romantyzmu. Motyw ten stopniowo rozszerzał się także na inne postacie, niekoniecznie Żydów, choć w XVII wieku w większości opowieści był nim właśnie szewc. W literaturze polskiej uznaje się, iż motyw „wiecznego tułacza” odzwierciedla powieść romantyczna „Rękopis znaleziony w Saragossie” autorstwa hrabiego Jana Potockiego, gdzie główny bohater Alfons van Worden każdego nowego dnia budzi się pod szubienicą.
Motyw dawnego „prawa butów”
Kolejne możliwe powiązania tej legendy zauważył w 1862 roku inny znany piewca łużyckiego folkloru, wspomniany już Karol Haupt. Porównał legendy z innych części Europy i odnalazł legendę o duchu imieniem Stiefell, Stiefeli lub Stiefellreiter (jeździec w butach z cholewami), którego widziano ponoć w Aargau w północnej Szwajcarii, gdzie pojawił się ubogim dzieciom zbierającym chrust na opał (za Haupt. K., Sagenbuch der Lausitz, 1862, 1 tom s. 301 za Nachholz). Legenda o rycerzu w wielkich butach, który na swym koniu bezszelestnie przemierza lasy, w tym potężny Schwarzwald, ma wiele wersji. W jednej z nich rycerz jest niewielkiego wzrostu, wręcz karzeł (niem. Zwerge), ubrany w zielony frak i potężne buty z cholewami, przemierza lasy, sprawdzając przestrzeganie prawa. Widziany bywa właśnie w listopadowe noce, gdy niewielu ludzi zapuszcza się w górskie przełęcze. Co siedem lat klasztor w Muri musiał dostarczać mu nowe buty (za Lienert M., Schweitzer Sagen und Heldengeschichten, Stutttgard 1914).
![]() |
Rycina z książki „Schweitzer Sagen…” |
Nawet owe 7 lat ma magiczne znaczenie, gdyż siedem jest symbolem niekończących się cyklów np. 7 dni tygodnia, reinkarnacji czy przysłowiowej nieśmiertelności np. siedem żyć „diabelskich” kotów. Zgodnie z legendą miał on być zarządcą posiadłości klasztornych (wójtem klasztornym) z zadaniem ich ochrony, ale i poboru podatków (był nadgorliwy, strasznie łupiąc i okradając mieszkańców). Podczas jednej z rozpraw sądowych przeciw chłopom dokonał krzywoprzysięstwa, po czym padł martwy na skutek kary boskiej. Od tej pory jego duch przemierzał na białym koniu lasy, a jego postacią straszono małe dzieci. Jako ciekawostkę podam, iż na bazie legendy wymyślono w tamtym regionie Niemiec (Aargau) miejscową zabawę w rzucanie na odległość butem z cholewą (ciekawe skąd w Polsce wzięła się analogiczna zabawa rzucania gumiakiem na odległość?).
![]() |
Rzucanie butem w Aargau. |
Obie opowieści Haupt traktuje jako symbol złamania prawa. Otóż w średniowieczu buty były symbolem prawa, zwłaszcza praw nabytych, czy to majątkowych czy dziedzicznych. Przy czym Haupt powołuje się na już istniejące w tym temacie opracowanie Jakuba Grimma z 1854 roku dotyczące symboliki buta w prawie niemieckim (za Grimm J., Deutsche Rechtalterthümer, 1854 t.2 s. 155 i 379).
Prawo „buta” było bardzo stare, jeszcze o tradycji biblijnej. Stosowali je już Izraelici i znamy je chociażby ze Starego Testamentu, choćby z Księgi Rut rozdział 4 wers 7:
„ A taki był dawniej zwyczaj w Izraelu co do prawa wykupu i co do zmiany: aby zatwierdzić całą sprawę, zdejmował człowiek swój sandał i dawał drugiej stronie. Taki był sposób zaświadczania w Izraelu.”
Jakub Grimm podał także liczne przykłady praktycznego zastosowania buta, jako symbolu prawa w kręgu kultury skandynawskiej, choćby podczas adopcji zabijano trzyletnią owcę, z jej skóry robiono buta na prawą nogę, który zakładał najpierw ojciec, a potem adoptowany syn. Również na Rusi w 980 roku akt małżeństwa pomiędzy kniaziem Włodzimierzem a Gorysławą (Rogneda), córką Ragvalda (Rogowołod), został zatwierdzony przysięgą „buta” – „Ich will den Sohn einer Magd nicht entschuhen”.
Jakub Grimm podał także przykład praktycznego zastosowania w Niemczech „prawa buta” – w I połowie XIII wieku na potwierdzenie swojego poddaństwa wobec króla Ottona w Augsburgu, rycerz Gottfried von Hohenlohe wręczył mu buta z cholewą (Stiefeln).
Dodam od siebie, iż nie jest wykluczone, iż „prawo buta” pierwotnie było związane z nadaniem ziemi i praw do niej przez danego władcę. Ten system znany był także na Dolnym Śląsku czy Górnych Łużycach. Dobrze znane są takie pojęcia jak „ujazd”, wcześniej zapewne był to obchód czyli obejście lub objechanie konno nadanego obszaru i nadanie mu granic. W niedalekiej odległości od Lubania istnieją dwie wsie, które otrzymały od tej tradycji nazwy – Mojesz (Moys) koło Lwówka oraz Mojesz (Moys) obecnie Ujazd pod Zgorzelcem. But byłby więc symbolem właśnie takiego obejścia, rodzaj „schodzonego prawa”.
Prawo buta z historii Grabiszyc
W przypadku Lubania buty byłyby symbolem złamania praw handlowych i oszukania drugiej strony, jak to określił Karol Haupt stanowiły więc „symbolum traditionis”. Skojarzyłem także inny przykład na potwierdzenie pomysłu Haupta i to legendę z powiatu lubańskiego, a mianowicie opowieść o rycerzu imieniem Hans Elvil, właścicielu Grabiszyc i wielu innych wsi pomiędzy Nysą a Kwisą (właściwie był to Jon von Gersdorf). Otóż król czeski Jan Luksemburski, po objęciu weichbildu zgorzeleckiego w 1329 roku od księcia piastowskiego Henryka Jaworskiego, złamał prawa wyższego sądownictwa nadane szlachcie na wschodnich Górnych Łużycach jeszcze w 1303 roku przez margrabiego askańskiego Herrmanna, a utrzymane przez śląskiego księcia Henryka Jaworskiego. Książę czeski odebrał wójtowi (Burgvogt) część uprawnień w zakresie wyższego sądownictwa (Obergerichte) i przekazał je zgorzeleckim ławnikom miejskim. Doszło do długotrwałego sporu, w wyniku którego na zamku w Grabiszycach (ponoć na wzgórzu Uhrberg – Grodziec) podczas najazdu mieszczan zgorzeleckich zginęła żona Elvila (jej duch – Biała Dama straszy tam ponoć do dziś). Rycerz w odwecie plądrował i napadał na kupców zgorzeleckich. Także na znak protestu przeciw takiemu postępowaniu Jon pojechał konno do Görlitz i tam na oczach mieszkańców kupił jeden but i krzyknął „Hans Elvil tu był!”. Oczywiście był to znak, aby respektować prawa określone jeszcze w Zwierciadle Saskim (art. 4) tj. „Prawo buta” (Erbschuh). Ostatecznie król rozstrzygnął spór na rzecz Jona Gersdorfa.
Tak na marginesie nic dziwnego, że Jone Elvil von Gersdorf tak zażarcie walczył o swoje prawa w weichbildzie lubańskim. Za czasów władców askańskich uzyskali wiele przywilejów w weichbildzie zgorzeleckim. To właśnie w Lubaniu znajdujemy pierwsze wzmianki o przedstawicielu tego rodu na Górnych Łużycach, a mianowicie Michael von Gersdorf był w 1274 i 1277 burmistrzem Lubania. Również kolejny z rodu Franz von Gersdorff był burmistrzem naszego miasta w latach 1323, 1326 i 1328, a więc w okresie władania Lubaniem przez księcia Henryka Jaworskiego, który przejął ziemie zgorzelecką i lubańską jako pół-Askańczyk. To właśnie wtedy wpływy Gersdorfów wzmocniły się w okolicach Lubania i Zgorzelca, choć krótkotrwale utracili je wraz ze zmianą władzy po 1346 roku. Motyw rycerza na koniu – Stiefelreiter ze Szwajcarii przypomina legendę o Jonie Elvilu z Grabieszyc. W legendzie o Johannie von Gersdorf przewija się dość mityczny wątek tj. nadanie mu imienia Elvil (pisane też jako Eluvil, Elsel). Karol Haupt uważa, iż przydomek nawiązywał do staroniemieckiego „alvile” czyli Elben. W średniowieczu było to negatywne przezwisko i oznaczało karła, złego ducha. Niewątpliwie określenie wywodziło się jednak z sag niemieckich, gdzie Elben (Albe) oznacza po prostu elfy (duńskie Elve). W kręgu celtyckim elf … był karłem w zielonym kubraku (w Irandii jest strażnikiem zamku królowej elfów, zwany jest leprechaun co oznacza… „szewca”). Nazwa ponoć wywodzi się z języków indoaryjskich i oznacza biel (np. Alpy, rzeka Elba), w językach słowiańskich z przestawką liter np. łabędź (lebiedz) czy Łaba. Dzisiaj pod wpływem książek Tolkiena wyobrażamy sobie elfy jako wysokie smukłe postacie, tymczasem w mitologii były one małymi, domowymi chochlikami, które zajmowały się rzemiosłem, często wyrabiając właśnie obuwie. W wielu wyobrażeniach mogły się szybko przemieszczać i widzimy je z kolei ze skrzydłami lub jako zwiewną mgiełkę.
![]() |
Król elfów na ilustracji z ok. 1871 roku do książki Goethego „Erlkönig”. |
Jone Elvil był postacią autentyczną, zwany także także Jano, Johann, Hans von Gersdorf. Słynny ze sporu z radą miejską Zgorzelca o prawa sądownicze nad chłopami w Grabiszycach, a także ze sporu o pieniądze z Żydem zgorzeleckim. Wzmiankowany w latach 1332-1390. W 1332 wiemy, że wraz z bratem Otto był właścicielem Radomierzyc. W 1345 wzmiankowany jako właściciel Grabieszyc, w 1376 Miłoszowa, w 1389 jako właściciel wsi Deutsch Paulsdorf koło gniazda rodowego wsi Gersdorf, w 1390 wspomniany jako właściciel Kunowa, połowy Zawidowa, wsi Markersdorf k. Gőrlitz, Sulikowa (jeśli to ta sama osoba, a nie syn to musiał dożyć ponad 90 lat, choć wg innych źródeł zginął w pojedynku w 1378 roku). Przydomek „Elvil”, a w zasadzie negatywne przezwisko, związany jest ze starymi sagami germańskimi i oznaczał karła, złego ducha, elfa. Określano go także mianem „Schielende John”, co znaczyło „Zezowaty Jan”, a jego syna „Weisse Hanns”.
Motyw latających i siedmiomilowych butów
Karol Haupt podaje, opublikowaną w 1816 roku przez braci Grimm, jeszcze jedną analogię do lubańskich „wędrujących butów” z obszaru Westfalii z zamku Calenberg koło Warburga. Otóż miał tam żyć niewielki duch zwany Stiefel, który z uwagi na uszkodzoną nogę nosił wielkiego buta ze składaną nogawicą i zakrywał nią całą nogę. Ponoć gdy się czegoś przestraszył mógł dzięki temu butowi bardzo szybko uciec (za Bracia Grimm, Deutsche Sagen tom 1 saga 78 – Stiefel). Już w 1848 roku, inny niemiecki mitolog, Friedrich Nork zauważył, iż but ten umożliwiał szybkie przemieszczanie się w powietrzu, co czyniło go podobnym do butów mitycznego Hermesa (za Nork F., Mythologische der Volksagen und Volksmärchen, 1848 s. 190). W najstarszej wersji lubańskiej legendy buty miały zostać przeniesione przez wiatr spod Lützen do Lubania jeszcze tego samego dnia. W sadze tej Haupt widział pewne podobieństwa z baśniami o milowych butach, które również pozwalały na szybkie przemieszczanie się ich posiadacza. Motyw karła, a także szybkiego przemieszczania się, występuje też w wyżej opisanej legendzie ze Schwarzwaldu.
Stiefelreiter ze szwajcarskich legend |
W przypadku Lubania przypowieść o wiecznie wędrujących butach oparta została na prawdziwej historii. Przez Lubań wielokrotnie w okresie wojny trzydziestoletniej przeciągały oddziały czy to wojsk cesarskich, szwedzkich czy saksońskich. Wszystkie te wojska dawały się bardzo mocno we znaki mieszkańcom miasta, niszcząc, grabiąc i paląc. Nie bez powodu więc w tak udręczonym środowisku, które w żaden inny sposób nie mogło odegrać się na ciemiężycielach, mogła powstać legenda, rodzaj buntu i mistycznego odwetu za doznane krzywdy. Przypowieść wchłonęła wiele starych tradycji i przesądów, których podstawą było uszanowanie prawa. Osobiście uważam ją za najbardziej interesującą lubańską legendę, właśnie z uwagi na ową tajemniczość i wchłonięcie wielu bardzo starych tradycji biblijnych i pogańskich, germańskich sag.

Tomasz Bernacki jest znanym lubańskim regionalistą i badaczem historii Lubania oraz Dolnego Śląska i Łużyc. Zawodowo pełni funkcję Naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej Urzędu Miasta Lubań
Autor: Tomasz Bernacki