Ktokolwiek wie…
Ten budynek miał „od zawsze” złą sławę. Przekazywany w opowieściach przez lata jako ubecka siedziba, a nawet katownia. Ciągnęły się one za nim, nieważne czy był już tu Wydział Oświaty czy – jak do dziś – Urząd Gminy Lubań.
Kiedy nawet dziennikarsko poruszałem trudne tematy z ledwie powojennej historii Lubania, zawsze schodziło na szary budynek przy Dąbrowskiego. Jak opowiadał mi Stanisław Ociepa z Czochy, już nieżyjący, przywiózł tu kiedyś furmanką Helmuta Hockego, niemieckiego kamerdynera z zamku, z którego ubecja chciała wycisnąć wszystko, co się tylko dało w sprawie rabunku zamkowych skarbów. Hocke nic nie wiedział, ale Ociepa zapamiętał, jak wyszedł stamtąd ze łzami w oczach. Ale wyszedł. Czy byli tacy, którzy nie wyszli?
Krążą o tym do dziś różne opowieści, po cichu. Bo głośno ludzie boją się mówić. Nawet po tylu latach. Ktoś coś słyszał, ktoś coś wie. Podobno podczas budowy pobliskich garaży natrafiono przed laty na ludzkie kości. Pan Zbyszek zna takiego jednego, który budował i może potwierdzić. Ale nie chce. Co zrobiono ze szczątkami, nie do końca wiadomo. Według jednej z wersji – wywieziono z gruzem na śmietnik, według innej – pozostawiono w ziemi. Nikt tego nie sprawdzał, bo jak?
Telewizja „Komsat” przygotowuje program o mającym złą sławę budynku. Wcześniej wraz z Piotrem Kucznirem robimy mały rekonesans. Wójt Zbigniew Hercuń, zaznajomiony ze sprawą, udostępnia nam do zwiedzania najniższą kondygnację. Bo układ piwnic jest tu najważniejszy. Tu były więzienne cele. Jedna, dwie, trzy…. Wychodzi, że aż siedem. Na drzwiach zachowane wizjery. Także tabliczki z numerami, choć już zamalowane. Gdyby te ściany mogły mówić…
Podpułkownik Anatol Sawicki, ostatni dowódca lwowskiej Polski Podziemnej, aresztowany w Lubaniu 16.03. 1948 roku nie trafił od razu do Wrocławia. Wszystko wskazuje na to, że kilka pierwszych dni spędził właśnie tu, w jednej z piwnic – cel na Dąbrowskiego. Czy tak rzeczywiście było? Okaże się niebawem, kiedy otrzymamy wyniki kwerendy w zasobach IPN-u. Mogą być wielce zaskakujące, bo wszystko wskazuje na to, że z Dąbrowskiego przewieziono pułkownika Sawickiego do… Krakowa, na kolejne przesłuchania. Wrocław okazać się może ostatnim, zakończonym tragicznie etapem więziennej odysei Sawickiego.
Wrażenie robią również schody zejściowe do piwnic. Pod jednym ze stopni szczelina, na wysokości wzroku. Prawie na całą szerokość stopnia. Z jej drugiej strony znajduje się pomieszczenie. Mógł się tam spokojnie zmieścić jeden człowiek. Czy tylko obserwował?
Dr Krzysztof Szwagrzyk jest pełnomocnikiem Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej do spraw poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego 1944-1956. Zasłużył się poszukiwaniami ofiar na tzw. „Łączce”, kwaterze przy murze warszawskiego Cmentarza Wojskowego na Powązkach. W sierpniu jego zespół zidentyfikował kolejnych dziewięciu żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, w tym majorów Szendzielarza – „Łupaszkę” i Dekutowskiego – „Zaporę”. Po roku pracy już szesnastu „wyklętych” odzyskało tożsamość. Wcześniej zespół Szwagrzyka badał Cmentarz Osobowicki we Wrocławiu. Byli także w Bolesławcu. Wybierają się do Jawora. Czy trafią na Dąbrowskiego, do Lubania?
– Są dwa sposoby poszukiwań. Pierwszy – związany z inicjatywą lokalną. Występują do nas władze lokalne i środowiska lokalne. Mam tu na myśli kombatantów, więźniów politycznych, badaczy historii miejscowej, kiedy mają podejrzenie, że na ich terenie znajdować się może takie miejsce. Skala oczekiwań społecznych jest ogromna. A sposób drugi – badania inicjujemy sami. Kontakt jest zawsze na zespół pełnomocnika prezesa IPN ds. poszukiwań, któremu przewodniczę – mówi mi dr Szwagrzyk.[1]
Teraz ruch należy do władz Gminy Lubań. Ale musi to być ruch dobrze udokumentowany, nim z gminy wyjdzie stosowny wniosek. Stąd i nasz apel. Ktokolwiek z Państwa ma wiedzę o tym, co do 1956 roku działo się w budynku na Dąbrowskiego, proszę o kontakt. Czy słyszeliście o tym, by ktoś z przesłuchań przeprowadzanych przez bezpiekę nigdy nie powrócił do domu? Może komuś po latach trzeba będzie – wzorem innych miejsc w Polsce – przywrócić należną tożsamość.
Janusz Skowroński
Kontakt: Janusz Skowroński (693 177 007), Piotr Kucznir (609 084 325). Zapewniamy dyskrecję, gdyż dla wielu mogą to być tematy nadal bolesne i drażliwe.
[1] Pełny tekst mojej rozmowy z Krzysztofem Szwagrzykiem ukaże się w październikowym numerze miesięcznika „Odkrywca”.