Koniec kopalni „Lubań-Kaławsk” w październikowym „Odkrywcy”
Zielonka koło Węglińca. Głębinowa kopalnia węgla brunatnego „Kaławsk” jaka tu istniała, przestała pracować 30 lat temu. Jej koniec działalności poprzedziła katastrofa górnicza, bodaj najtragiczniejsza w polskim górnictwie węgla brunatnego. Doszło do niej w czwartek, 22 stycznia 1970 roku. Na szybie wydobywczym „Rygle II” położonym w środku lasu, dokładnie o godzinie 17.25 wdarła się woda. Woda zatopiła wyrobisko chodnikowe, w którym pracowało 42 górników, 37 z nich uratowano, los pięciu pozostałych górników jest nieznany – donosiła 24.01.1970 „Gazeta Robotnicza”.
W piątek, w godzinach południowych ekipy ratownicze dotarły do poziomu, gdzie znajdować się powinno – według wskazania ocalonych górników – trzech spośród pięciu odciętych w zatopionych chodnikach. Nie natrafiono jednak na ich ślad. Warstwa mułu sięga w tym miejscu od 2 do 3 metrów grubości, część wyrobisk jest całkowicie zamulona.(…) Ze względu na bardzo trudne warunki dotarcia do odciętych górników sprowadzono z Wrocławia i Konina specjalne urządzenia do wiercenia szerokich otworów w celu dojścia do górników drogą jak najkrótszą, wprost z powierzchni ziemi.
Niestety, pięciu górników nie uratowano (…) Był to początek końca tej kopalni, wcześniej znanej jako „Lubań-Kaławsk”, wspólnego przedsięwzięcia dwóch kopalni, z których ta „lubańska” zlokalizowana była w Siekierczynie. Jak do tego doszło? Październikowy numer miesięcznika „Odkrywca” przynosi trzecią i ostatnią już część cyklu Janusza Skowrońskiego i Andrzeja Kuźniara, dwójki lubańskich regionalistów pt. Brunatny skarb – „nowa Ameryka” na Łużycach.
Polecamy lekturę!
Red.
Na zdjęciu: wejście do szybu „Rygle II”, w którym doszło do katastrofy górniczej w 1970 r. (stan dzisiejszy)