Thierse na stronach 30-31 opisał dokładnie sposoby ściągania dziesięciny, tzn. jak
dostarczali ją chłopi, a jak szlachta. Na przykład w Kościelnikach chłopi przynosili dziesięcinę
na plebanię w określonym dniu, ogłoszonym wcześniej przez proboszcza. W chwili, gdy
chciał ściągnąć podatek z Uniegoszczy musiał wynajmować woźnicę i płacić za przewóz.
Panowie z dolnej i średniej wsi przysyłali dziesięcinę tuż po nowym roku lub na święto Matki
Boskiej Gromnicznej. Inaczej było z panem z Kościelnika Górnego. Dziesięcinę płacił
opieszale. Proboszcz upominał go nieraz czterokrotnie, a zapłata następowała gdy
„okazywał wielkie niezadowolenie i reagował złością”. W Bożkowicach i Baworowie,
dziesięcinę chłopi zanosili do domu sołtysa w pierwszy czwartek po kiermaszu odpustowym.
Wówczas ksiądz wynagradzał ich 15 groszami „na przepicie”. Od każdego wielkiego wozu
ksiądz płacił 2 srebrne grosze (Trincgeld), natomiast gdy pobierał ją w pieniądzu musiał dać
chłopom pół talara na przepicie. Z kolei sołtys w dniu poboru zobligowany był gościć księdza
„kawałkiem wołowiny”.
W dokumencie na str. 19-21 zamieszczony jest spis wszystkich przedmiotów
liturgicznych znajdujących się w kościołach w Uniegoszczy, Radostowie i Kościelnikach.
Dokładnie wymieniona jest ilość ornatów, lamp cynowych i drewnianych, chust na ołtarze, a
także krzyży, paten, kielichów, szat i ksiąg. Szczegółowo opisany jest złoty krucyfiks z
Uniegoszczy wykorzystywany przy pochówkach. Krzyż ten kładziono przy trumnie, a za jego
użycie należało uiścić opłatę 3 groszy! Ksiądz był na tyle dokładny, że opisał nawet
pojemność cynowej butelki do przechowywania mszalnego wina.

Poznajemy także wyposażenie plebanii, gdzie wymieniane są tylko przedmioty
należące do kościoła: stołki, stoły i co najważniejsze miara do odmierzania dziesięciny. Rzeczy
prywatnych nie wymienia, podkreślając, że kupił je za własne pieniądze.
Proboszcz opisuje także problemy z przeprowadzaniem remontu kościoła w
Kościelnikach. Pisze, że wynikały one przede wszystkim z niechęci chłopów do świadczenia
bezpłatnej robocizny….”.
Kiedy trzeba coś zbudować przy kościele, zagrodnicy zobowiązani są
pracować jako pomocnicy bezpłatnie przez cały dzień, a chłopi zapewnić transport, ani jedni,
ani drudzy nie chcą jednak bezpłatnie wywiązywać się z obowiązków”.
Proboszcz Thierse przedstawia w szczegółach kwestie uprawy ziemi należącej do
kościoła, a także uwypukla problemy z przepędzaniem przez chłopskie i kościelne dobra pańskich owiec. Opisuje problemy ze ściąganiem opłat za śluby, pogrzeby i chrzty w kontekście ich podnoszenia. Sporo miejsca poświęca kwestiom spornym z mieszkającymi w jego parafii luteranami. W tekście autor przedstawia również interesujące anegdoty historyczne i ciekawostki obrazujące nie tylko życie katolickie, ale również funkcjonowanie wiernych kościoła ewangelickiego na pograniczu śląsko-łużyckim.

Z konieczności przybliżyłem jedynie fragmenty informacji zawartych w arcyciekawym
znalezisku. Dokładne przetłumaczenie w całości, szczególnie części łacińskiej dokumentu, po
opracowaniu może stanowić temat do ciekawej pracy naukowej.
Dzięki księdzu Markowi Kurzawie, ówczesnemu proboszczowi i Jego szczerej przychylności, ten bezcenny dokument, stanowiący przyczynek do historii kościoła, mogłem wykorzystać i fragmentarycznie Państwu opisać wielkie Bóg zapłać!