Gajową wracałem do domu
Byłem na basenie i wierzcie mi, dzisiaj nie czas ma kąpiel, bo i kto w deszcz zażywa tej uciechy. Ciepło i parę kropel z nieba to wspaniała okazja natomiast na spacer wokół Kamiennej Góry. Tak mijając cmentarz poległych żołnierzy Armii Czerwonej trafiłem na ulicę Gajową. No ładnie, tu przynajmniej się coś buduje.
– Wcale nie buduje, tylko remontuje – odparł nieznajomy.
– Jaki tam remont – odparłem. Znaczna zmiana wysokości jezdni (niwelety), inne wysokości krawężników, studzienek i wypustów zaworów – jak się coś zmienia, to już jest budowa, a nie remont.
– Oj tam, oj tam, jakby to była budowa, to by musiał być projekt budowlany, pozwolenie na budowę itd.
– Zaraz, to tu nawet projektu budowlanego nie ma?
– No tak, bo jak zdjęli nawierzchnię z podbudową, to nie wiedzieli, na jakiej wysokości posadowić nowe krawężniki. Przydałby się, przyznaję panu rację – odparł nieznajomy.
– No, już dobrze, a kto jest Kierownikiem Budowy? – zapytałem.
– Jest tu czasem taki jegomość…
– Przepraszam – przerwałem – pytałem, kto jest zgłoszony w Wydziale Budownictwa jako Kierownik Budowy, a może prościej: kto złożył deklarację objęcia stanowiska Kierownika Budowy.
– No tego, chyba nikt, bo to przecież tylko remont.
– Wie pan co, a może jest tu Inspektor Nadzoru Inwestorskiego? – zapytałem. – Przecież tu się wydaje ciężkie pieniądze, pożyczone na konto mieszkańców pieniądze.
Nieznajomy uśmiechnął się szeroko.
– Jest, aż z Jeleniej Góry i widziałem go tu parę razy.
Moja podejrzliwość wzrastała, więc zapytałem: – A czy złożył deklarację przyjęcia funkcji w urzędzie lub zrobił wpis do Dziennika Budowy?
– Kochaany, przecież mówiłem, że to remont – tu nie ma Dziennika Budowy – odparł.
Pomimo wszystko dzień zapowiadał się pięknie i zapragnąłem kontynuować spacer. Na koniec postanowiłem zadać jeszcze ostatnie pytanie.
– A, czy wy tutaj macie jakąś policję budowlaną, jakiegoś Powiatowego Inspektora Budowlanego?
– Tak, proszę pana – około 400 metrów stąd – odparł nieznajomy.
– No to na szczęście wszystko jest pod jego kontrolą – powiedziałem mu na pożegnanie.
Kontynuowałem spacer. Miałem nieodparte wrażenie, że facet zrobił mnie „w balona”. Jest przecież sierpień 2014 roku i taka sytuacja na pewno nie powinna się zdarzyć. Po chwili przekonałem się, że w jednym co najmniej nie kłamał – niedaleko była siedziba nadzoru budowlanego. Idąc dalej, myślami powróciłem do cmentarza na Kamiennej Górze…
mgr inż. Andrzej Ploch