Epizody Bitwy Lubańskiej – Zagłada 2 Dywizjonu
Cz. 3. 2 dywizjon w okrążeniu
Trudno powiedzieć jak odebrało dowództwo 49 Brygady Moździerzy Ciężkich i również samego 2 dywizjonu niespodziewane wznowienie działań bojowych przez jednostki niemieckie w nocy z 1 na 2 marca 1945 r. Wszystko działo się zaledwie 5 km na zachód. Z rejonu Nowej Karczmy, Trójcy i Żarskiej Wsi w kierunku na Sławnikowice, Gronów i Przesieczany ruszyło niemieckie natarcie oddziałów Führer Grenadier Division i 17 Dywizji Pancernej. Niemieckie jednostki zaatakowały pozycje osławionej 254 Dywizji Piechoty, jednej z elitarnych jednostek, sformowanej jeszcze w lipcu 1941 r. krótko po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Szlak bojowy dywizji wiódł niemal przez całą Rosję od Moskwy poprzez wybrzeże Morza Czarnego, Ukrainę, południową Polskę, Śląsk aż do Pragi. 254 DP jako jedna z 7 sowieckich jednostek została nagrodzona aż 7 orderami, posiadała największą liczbę nadanych tytułów Bohatera Związku Sowieckiego i zajmowała szóste miejsce na liście najsławniejszych związków operacyjnych Armii Czerwonej. Trzon dywizji stanowiły 929, 933 i 936 pułki piechoty i 791 pułk artylerii.
Przez dwa kolejne dni niemieckie oddziały stopniowo posuwały się na północny wschód aby po opanowaniu Sławnikowic i Przesieczan i dojściu do szosy Bolesławiec-Zgorzelec skierować się już bezpośrednio na wschód. Już 2 marca broniące rubieży pomiędzy Gronowem, a Przesieczanami 929 pułk piechoty razem z 3 batalionem 933 pułku piechoty z 254 radzieckiej dywizji piechoty znalazły się w okrążeniu. Pozostały, 1 batalion 933 pp po wycofaniu z rejonu południa Sławnikowic bronił się na skraju lasu na wschód od Bielawy Górnej. Ostatni 936 pp w sile dwóch batalionów bronił Henrykowa zajmując pozycje po jednym batalionie we wschodniej i zachodniej części wsi.
Gdy w dniu 3 marca Niemcy opanowali Bielawę Górną, od sowieckiego 2 dywizjonu moździerzy oddzielał ich tylko masyw leśny Sławnikowickich Wzgórz z górującym nad lasem wzgórzem 316,7 oraz zaledwie jeden, 1 batalion 933 pp skoncentrowany wokół wzgórza 312,5 na północ od Henrykowa. W nocy z 3 na 4 marca z rejonu Bielawy Górnej Niemcy w sile ok. 200 ludzi piechoty szturmowej zaatakowali zachodni skraj Godzieszowa, a następnie w dniu 4 marca z rejonu Wyręby i Sławnikowic zachodni skraj Henrykowa i owo wzgórze 312,5. Zwłaszcza drugi atak na rejon Henrykowa wyprowadzony siłami do czterech batalionów piechoty i 30 czołgów zmusił Rosjan do odwrotu za szosę Henryków-Godzieszów.
Wycofujące się z Henrykowa oddziały sowieckiej piechoty wspierały dwa działa szturmowe SU-76. Dochodziło do zaskakujących sytuacji. Dziennik bojowy 254 Dywizji Piechoty opisuje jedną z nich:
933 pp w rezultacie ataku, ponosząc duże straty, został zepchnięty na rubież [szerokości] 1.800m na wschód od wzgórza 316,7. [Pułk] z resztką swoich sił nie zdołał zająć twardej obrony na szerokim froncie. Nie obronił szosy Godzieszów-Henryków i przeciwnik siłą ponad 70 ludzi posuwał się szosą na północ. W tym czasie dwie SU-76 z 311 SDAP [311 Samodzielna Dywizja Artylerii Pancernej – w.a.] ze wzgórza 270,5 [Fichtel-Berg, wzgórze na północy Henrykowa na którym stoi obelisk – w.a.] wyciągały z błota pojazdy i po wykonaniu zadania udawały się na swoje pozycje ogniowe. Po wyjściu na szosę 2 km na południe od Godzieszowa, przebywający na jednym z dział, dowódca dywizjonu major Sapożkow dostrzegł grupę piechoty w lesie, na wschód od szosy który dawała znaki zachęcające do zbliżenia. Przyjmując grupę za swoich żołnierzy obydwa działa pancerne podjechały bardzo blisko i wtedy okazało się że jest to grupa niemieckich żołnierzy, w większości wyposażonych w „pancerfausty”. Armatnie strzały z pozycji stojącej nie wchodziły w rachubę. Po rozkazie dowódcy dywizjonu oddziały osłony otworzyły silny ogień z broni automatycznej. Zaskoczeni Niemcy w panice rozproszyli się i wtedy w ślad za nimi otworzono ogień z dział. Tylko te dwa działa pancerne powstrzymały marsz wroga na północ i zapobiegły natarciu na Godzieszów. [2]
Pomimo skutecznego zepchnięcia Niemców w głąb lasu, obydwa działa szturmowe nie były w stanie uchronić zgrupowanej nieopodal artylerii. Wycofały się szosą w kierunku Godzieszowa gdzie następnego dnia wsparte jeszcze jednym SU-76, dwoma SU-122 z 6 Korpusu Pancernego oraz artyleria przeciwpancerną skutecznie zablokowały marsz Niemców na tę wieś.
Tymczasem, dzień wcześniej, niemiecka piechota orientując się w pozycjach sowieckiej artylerii ruszyła do natarcia. Jeden oddział wsparty dwoma czołgami zaatakował baterie od południa, natomiast drugi z 7 czołgami wsparcia odciął drogę odwrotu w kierunku Godzieszowa. Wywiązała się 2 godzinna zacięta walka z obsługą moździerzy. Obrońcami dowodził z-ca d-cy dywizjonu ds. politycznych, kapitan Nikołajew. Bój był tak zażarty, że niejednokrotnie dochodziło do walki wręcz na bagnety. Wskutek ogromnej przewagi Niemców Rosjanie jednak dość szybko ulegli. Straty były poważne. Wybito praktycznie całą obsługę trzech baterii, utracono cały sprzęt. Poległo, bądź zaginęło bez wieści 30 strzelców i oficerów, rannych zostało 18 osób. W części materialnej straty wyniosły:
-
6 szt. ciężkich moździerzy MT-13
-
2 ciężarówki Studebaker
-
5 ciężarówek Chevrolet
-
1 ciężarówkę GAZ AA
-
30 karabinów
-
121 pocisków moździerzowych kal. 160mm [3]
Pogrom 2 dywizjonu był na tyle porażający dla Rosjan, że dowództwo 4 Artyleryjskiej Dywizji Przełamania postawiło w stan natychmiastowej gotowości bojowej wszystkie pozostałe, dotychczas nie biorące udziału w boju i oddalone od rejonu walk dywizjony moździerzy ciężkich, rozlokowane wzdłuż linii frontu. Następnego dnia, zmobilizowany do działania telefonem samego Stalina, w rejon walk dotarł dowódca frontu marszałek Iwan Koniew, który w gronie najwyższych dowódców 52 A, 3 AP Gw i 2 AL niepochlebnie ocenił działania wojsk pod Lubaniem i wydał odpowiednie rozkazy.
W rejon walk w Godzieszowie zostały skierowane dodatkowe jednostki artyleryjskie w tym 272 Pułku Artylerii Rakietowej Gwardii wyposażonego w wyrzutnie rakiet BM-8, potocznie zwane Katiusza. Już wcześniej w tej okolicy operują działa szturmowe SU-76 z 1894 Pułku Artylerii Pancernej oraz kolosy SU-122 z 285 Pułku Ciężkiej Artylerii Pancernej, których 2 pojazdy pozostaną na zawsze na peryferiach wioski. Szczątki jednego z nich odnalazłem w trakcie swoich poszukiwań. Również w rejon Godzieszowa w trybie alarmowym (po triewogie – z rosyjskiego) trafiają ostatnie sprawne jeszcze czołgi 51 brygady 6 Korpusu Pancernego Gwardii wycofane spod Pieńska.
Na ślady bitwy u podnóża wzniesienia 316,7 można natrafić jeszcze dziś, jednak elementy samych moździerzy należą do ogromnej rzadkości. Jednym z takich fragmentów jaki udało mi się odnaleźć była charakterystyczna obejma mocująca lufę moździerza MT-13 do kołyski, rozgięta niczym rozerwane ogniwo łańcucha. Nasuwa się nieodparte przypuszczenie, iż przyczyną mogło być rozdęcie lufy w momencie wystrzału bądź celowe zniszczenie przez Niemców po zdobyciu baterii specjalnym ładunkiem wybuchowym. O tym, że w pobliżu mieściły się również pozycje sowieckich moździerzy kal. 120 mm świadczy odnaleziony nieopodal duży fragment rozsadzonej lufy wraz z elementem amortyzatora i celownika. Oczywiście o sporej liczbie odłamków pocisków artyleryjskich, spłonek czy łusek od karabinów, rusznic p-panc nie będę wspominał. Wszystkie te znaleziska wskazują na to, iż cały obszar był miejscem zaciętych starć obydwu walczących stron.
Jarosław Ludowski
c.d.n.