Budeswehra będzie czekać na Polaków?
Podczas ubiegłorocznej rekrutacji do zawodowej służby wojskowej w niemieckiej Budeswehrze, zgłosiło się w całych Niemczech 400 kandydatów na 4 tyś. wolnych etatów. Niemcy służyć w swojej armii nie chcą. Za to do służby w wojsku zachodnich sąsiadów chcą wstępować Polacy, przede wszystkim mieszkańcy Dolnego Śląska, z subregionu Karkonoszy oraz Pogórza i Gór Izerskich. Stąd do granicy z Niemcami jest od 20 do 40 km. Służba obcokrajowców będzie możliwa, bo Bundestag już niedługo ma przegłosować plan reformy niemieckiej armii, który między innymi zakłada możliwość pracy w w Bundeswehrze zamieszkałych w Niemczech cudzoziemców.
Obcokrajowcy będą mogli służyć w niemieckim wojsku, kiedy parlament przegłosuje plan tamtejszego ministerstwa obrony. Zakłada on, że do służby w Bundeswehrze nie będzie już potrzebne niemieckie obywatelstwo. Wystarczy stały meldunek w Niemczech. To jedna z wielu zmian w armii niemieckiej, która ma stać się w pełni profesjonalna. Z powodu oszczędności zmniejszy się z 240 do 185 tys. żołnierzy. W marcu powołano ostatni rocznik mężczyzn do służby zasadniczej. Niemcy nie palą się do pójścia w zawodowe kamasze własnej armii, choć warunki służby i płace są bardzo dobre. Do niemieckiego wojska chętnie za to zgłaszali by się Polacy. – Gdyby była taka możliwość, poważnie bym się zastanowił nad wstąpieniem do Budeswehry – mówi 24 – letni Marek z Jeleniej Góry. Marek od prawie dwóch lat mieszka za Nysą, zna bardzo dobrze język, kończył szkołę w Niemczech. Pracuje w Zgorzelcu i dorywczo również w Görlitz. Kilka lat temu, jego kolegów – Niemców po szkole powołali do armii. Niektórzy z nich zostali w służbie zawodowej. Chwalą sobie to zajęcie.
– Wyjechałem z rodzicami na pochodzenie w 1993 roku. Zamieszkaliśmy w Kolonii mówi Sebastian Schulz. Skończyłem szkołę, z pracą było różnie. Nie chciałem zasilać szeregów bezrobotnych. Powołali mnie do wojska i tak już zostałem, teraz nie żałuję – mówi . Kiedyś mieszkał w Świeradowie Zdroju. Sebastian, twierdzi że w Budeswehrze służy bardzo dużo Polaków. To ci, którzy podobnie jak on wyjechali na tzw. pochodzenie niemieckie. Sebastian Schulz wie o reformie armii i otwarciu jej na obcokrajowców. Uważa, że to dobry pomysł, i widziałby w swojej armii przede wszystkim Polaków, bo to dobrzy żołnierze. Choć formalnie jest Niemcem, to jednak czuje się Polakiem, tak jak jego ojciec, który urodził się już Polsce, w rodzinie autochtonów. Matka pochodzi z centralnej Polski. Sebastian uwielbia Izery i swoje rodzinne miasto Świeradów, wraca tu kiedy tylko może.
Jednak ze służbą Polaków w niemieckiej armii nie będzie tak prosto. A to za sprawą naszego resortu obrony. MON zapowiedziało, że polskie władze będą chętnym robić problemy. Według polskiego prawa obywatel, który chce służyć w obcym wojsku, musi uzyskać zgodę MSWiA lub MON oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Według ministerstwa, polski obywatel powinien służyć w polskiej armii, dlatego takie zezwolenia raczej nie będą wydawane. A za służbę pod obcym sztandarem bez zgody, grozi nawet pięć lat więzienia. – Jeżeli będę chciał służyć w niemieckiej armii, a oni zechcą mnie wziąć w kamasze, to raczej nie będę miał z tym kłopotów. Znam bardzo dobrze język niemiecki. W najgorszym przypadku zrzeknę się polskiego obywatelstwa. Praca jest pewna i na 25 lat, a nie jak u nas kontrakt na max 4 lata, a nie przedłużają kontraktu za byle co – mówi Marcin ze Szklarskiej Poręby, który przez 4 lata był żołnierzem nadterminowym, jednak zawodowego kontraktu nie dostał, choć w międzyczasie skończył studia.
1 maja ubiegłego roku Niemcy otworzyli swój rynek pracy. Mimo że do niedawna obawiali się zalewu emigracji zarobkowej z Polski, to teraz chętnie dają zajęcie Polakom, bo w ich przemyśle dramatycznie brakuje rąk do pracy. Niemcy już chcą zabierać Polsce gimnazjalistów z pogranicza, oferując naukę w swoich szkołach zawodowych, zakwaterowanie i wysokie stypendia. Praca w Niemczech wciąż bardziej się opłaca niż w Polsce. Także w wojsku.
Żołd niemieckich i polskich żołnierzy
Szeregowy zawodowy zarabia w Bundeswehrze 1100 euro netto, czyli prawie 5 tys. zł – w Wojsku Polskim szeregowiec ma 2 tyś. Kapral dostaje 1300, a kapitan 1800 euro – w Polsce płacą kapralowi ok. 2,4 tyś zł a kapitanowi 3,5 tyś zł. Niemieccy żołnierze dostają również tzw.,, mundurówki” ok 1500 euro, oraz dodatki na dzieci, żonę i na mieszkanie – to kwota kilkuset euro miesięcznie. Każdy niemiecki żołnierz bez względu na stopień, który służy w innym mieście niż mieszka, dostaje dodatkowo 400 euro. Do końca tego roku przy każdej jednostce powstaną również bezpłatne przedszkola. Bundeswehra płaci też chętnym do nauki żołnierzom za studia.
Autor: Sławomir Piguła